12. Jak uniknąć kłótni o finanse w związku?

12. Jak uniknąć kłótni o finanse w związku?

Miłość, pieniądze i seks to mieszanka wybuchowa. Każda para o tym wie, która doświadczyła konfliktów dotyczących finansów. Jak to zrobić, aby wspólne finanse budowały zadowolenie pary, a nie prowadziły do konfliktów? O co tak naprawdę chodzi w tych kłótniach o pieniądze w związku? O tym będę dziś mówić!

Z tego podcastu dowiesz się:

  • Jak rozmawiać o finansach w związku
  • Jakie są 4 kroki do rozwiązania konfliktów dotyczących finansów
  • Gdzie jest granica pogoni za pieniędzmi, która nie niszczy związku
  • Czy niezależność finansowa jest potrzebna w relacji
  • Jak sobie radzić, kiedy jedno zarabia mniej
  • Jak para może dobrze zajmować się finansami
  • Co sprawia, że utrudniamy rozmowy o finansach
  • Jak przekonania finansowe wpływają na związek i co z nimi zrobić

 

Pieniądze stają się tematem tabu

Według amerykańskich badań dotyczących związków pieniądze są główną przyczyną kłótni. Co więcej, jest on dla wielu jednym z tematów, o których trudno rozmawiać bez emocji. Wywołuje lawinę różnych burzliwych uczuć, a jak wiadomo w takim klimacie trudno o porozumienie. Obok sytuacji konfliktowych wywołanych przez sferę związaną z seksem, finanse są jednym z najczęstszych obszarów przyczyniających się do rozwodów.

Finanse potrafią wzbudzać poczucie wstydu, zarówno gdy jest ich mało, jak i gdy jest ich dość dużo. W polskim społeczeństwie wciąż trudno się o nich rozmawia. Nawet wśród znajomych z łatwością znajdziecie osoby, które bezpośrednio pytają o wynagrodzenia innych, a z drugiej same mają opory, by dzielić się tym, jak to wygląda u nich. Panuje raczej przekonanie, że warto się dowiedzieć, jak mają inni, ale pozostać tajemniczym w przypadku swoich dochodów.

Jeśli ktoś potrafi zarządzać pieniędzmi mają, dzieli się informacjami o tym chętniej niż Ci, którzy odsuwają od siebie ten temat na co dzień. Czasami sami boją się swojej sytuacji finansowej i nie do końca ją znająć.

Wyrastamy z pokolenia, gdzie ludzie walczyli o przetrwanie, a dobra materialne nie miały aż takiego znaczenia, więc temat nie był poruszany. Na osoby, które stają się bardziej majętny wciąż patrzy się z podejrzliwością i często w ich towarzystwie panuje przeświadczenie, że za powodzeniem w kwestii dochodów zawsze jest jakich przekręt. W związku z tym wszystkim, że o temacie nie mówi się jasno, to  zanim powiem, jak rozmawiać o finansach przedstawię stereotypy, które wokół nich narosły.

Finanse jako poczucie bezpieczeństwa

Na finanse podobnie, jak na inne rzeczy, o których mówię chcę spojrzeć głębiej. Nie będę tutaj uprawiać doradztwa finansowego, ale chciałabym zachęcić Was do głębszego spojrzenia i na ten obszar. Otóż finanse bardzo są związane z poczuciem bezpieczeństwa. Wiele zamożnych osób, które spotykam mówi np. tak:

„mam wszystko, dom, dobrą prace, rodzinę, dużo pieniędzy, mogę podróżować, ale nie czuję się szczęśliwy”.

Ludzie opowiadają mi o tym, jak bardzo są zabiegani, jak wiele czasu poświęcają pracy, po to, aby zarobić więcej pieniędzy. Jednak później brakuje czasu na to, aby te pieniądze spożytkować. Jedni nauczyli się w domu, że jak są pieniądze to się je oszczędza, inni nauczyli się, że jak są pieniądze to trzeba się cieszyć, wydać je i sprawić sobie przyjemność. Ta różnica bardzo może parę oddalić.

Patrząc na to głębiej często te pieniądze są po coś, zwykle dają pozorne poczucie bezpieczeństwa. Zastępują takie fundamentalne poczucie bezpieczeństwa, emocjonalne, którego ludziom brakuje. Wtedy ludzie próbują na tych pieniądzach oprzeć się, kiedy są pieniądze czują się bezpiecznie, jak ich nie ma, to ich poczucie bezpieczeństwa upada. Wpada się w taką iluzje, że jak już będę miał ileś tych pieniędzy to mi wystarczy, to będę spełniony, szczęśliwy, czy spokojny. A potem? Przychodzi ten moment i ciężko się zatrzymać i wycofać. Z jednej strony jest to na poziomie powierzchownym bardzo racjonalne, że jak nie będę pracować to nie będę ich potem miał, ale z drugiej strony jednak gdzie jest ta granica? Kiedy jest dość? Kiedy wystarczy? Nam się często wydaje, że jak tych pieniędzy nie będziemy mieć to się coś stanie, ale dopiero kiedy zadamy sobie serię pytań to okazuje się, że właściwie to nawet nie wiemy, czego się boimy. Czasem pytam pacjentów:

-Jeśli pozwoli sobie Pan na urlop i nie zarobi Pan tych pieniędzy, bo ma pan własną działalność, to co się stanie?

-No nie zarobię tyle

-I co się wtedy stanie?

-Będę miał mniej oszczędności

-I co się wtedy stanie?

-Nie wiem, może nic, może nie będę mógł sobie pozwolić na te przyjemności, które teraz mam

– I co się wtedy stanie?

– Nie wiem, chyba nic.

Tak więc często, oczywiście nie zawsze, ale bardzo często, okazuje się, że to, co się stanie to to, że będziemy biedniejsi o te pieniądze, ale nie wpłynie to znacząco na budżet, czy wydatki. Ale takie odpuszczenie wpłynie znacząco na nasz stan emocjonalny i relację z rodziną.

Pieniądze szczęścia nie dają

Badania amerykańskie  pokazują, że istnieje pewna granica w kwestii przyrostu budżetu. Mówią o tym, że do pewnego momentu rośnie poczucie szczęścia i to jest taka granica około 20 tysięcy miesięcznie, po tej kwocie poczucie szczęścia nie rośnie, a nawet spada. Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają. Myślę, że nie do końca jest to prawdziwe, bo jeśli je mamy to możemy realizować pasje, wydawać je na przyjemności, wakacje itd. Jednak najważniejsze jest pytanie, co my z tymi pieniędzmi robimy. Bo często też słyszę w gabinecie, że mimo pieniędzy, które ludzie mają to jednak ich nie wydają. Tutaj znów idąc tym samym pytaniem ,

„co by się stało, gdyby Pan sobie na to pozwolił?”

dochodzimy do odpowiedzi najczęściej takich

Nie byłbym biedniejszy

Sprawdziłbym, czy to sprawi mi przyjemność

Ludzie uświadamiają sobie w pewnym momencie, że zbierają te pieniądze i nie wiedzą dlaczego. Albo że mają te pieniądze, ale nie mają tego z kim dzielić, albo że relacja się sypie, bo tak zaangażowali się w pogoń za pieniądzem, że na nic innego nie starczyło czasu.

Stereotypy na temat finansów

Tych stereotypów jest wiele, ja skupię się na tych, które są znaczące dla relacji w parze.  Zacznijmy od tego, że:

 

Mężczyzna jest odpowiedzialny za przynoszenie pieniędzy do domu

 

Ten stereotyp niesie wiele konsekwencji dla związku. Po pierwsze zwalnia niektóre kobiety z odpowiedzialności finansowej w związku. Oczywiście nie mówię o sytuacji, kiedy to para uzgadnia, że jeden zajmuje się pracą, a drugi domem i każdy dobrowolnie zgadza się na taką umowę. Mówię o sytuacjach, w których to przekonanie powoduje roszczenia, co sprawia, że mężczyzna czuje się przeciążony odpowiedzialnością finansową, a kobieta ma wymagania. I są takie okresy w życiu pary, kiedy taki układ jest nawet potrzebny np. po urodzenia się dziecka. Jednak kiedy staje się chroniczny, to może przybrać formę, która osłabia związek. Ona wtedy funkcjonuje trochę w sferze bycia księżniczką, która czeka aż inni zadbają o jej potrzeby. Bardzo nierówny układ i bardzo obciążający, bo jedna strona czuje się sfrustrowana, a druga obciążona.

Jeśli żyje się przez większość czasu w takim układzie, to w sytuacji, kiedy życie wymaga weryfikacji takiego układu, bo np. pojawia się choroba, bo potrzeba więcej finansów, bo nagle się okazuje, że pieniądze są bardzo potrzebne na jakiś inny cel i kobieta zaczyna pracować, a do tego np. zarabiać więcej to mężczyzna może przestać czuć się potrzebny w związku.

 

Kobieta rozrzuca pieniądze przyniesione do domu przez męża

 

Kobieta jeszcze do niedawna nie była za bardzo wiązana z dużymi zarobkami, teraz to się zmienia, co raz więcej kobiet zakłada biznesy i niejednokrotnie zarabia więcej niż ich partnerzy. Ale co z tymi kobietami, które zarabiają mniej? Co z tymi, które zarabiają więcej, czy rzeczywiście rozwalają budżet domowy? Tutaj pojawia się temat przekonań na temat tego, co można z pieniędzmi robić, kiedy one już są. Czy trzeba je oszczędzać? Czy trzeba nimi świętować.

Myślę, że czasami chodzi też o odpowiedzialność o kwestię zaangażowania w finanse. Jeśli nie znam się na tym, to wychodzę z założenia, że nie muszę się w to angażować i jeśli temat mnie przeraża to lepiej oddam to mężowi i on się tym zajmie. Wtedy nie muszę się konfrontować z tym, co jest dla mnie trudne i oddaje to jemu. Ale on też przeciążony może się czuć i pierwszą zmianą jaka mogłaby się zadziać w parze, choć jest bardzo trudna to uświadomienie sobie, dlaczego nie angażuję się w finanse. Dlaczego nie chcę o nich rozmawiać? Jeśli uda się to zobaczyć, że obie osoby są odpowiedzialne i ta odpowiedzialność jest niezwykle potrzebna, to może przyjść nawet jakiś rodzaj żałoby. Bo jak to? Do tej pory oddawałam to komuś, a teraz się okazuje, że to tracę? Tracę też wyobrażenie o sobie i o nim w  tym aspekcie, że to nie tylko on ma mi zapewnić bezpieczeństwo finansowe, ale to ja też mam coś do zrobienia w tym obszarze. I tutaj może nastąpić zwrot akcji, jeśli pozwolę sobie w to pójść i sprawdzić, co mogę dalej z tym zrobić, jak mogę siebie inaczej zobaczyć, czy na coś mam wpływ, czy mogę zmienić swoją postawę, zachowanie. No jeśli zadecyduje, że będę udawać, że tego nie wiem, to nic się nie zmieni.

Gdy ktoś zarabia więcej / mniej

To jest odwieczny problem, który dotyka poczucia niższości  i wyższości. Dotyczy naszych przekonań znów na temat pieniędzy, tego jak widzimy człowieka, który ma dużo kasy, a jak tego, który ma jej mało. W związku, kiedy jest nierównowaga finansowa, to ten aspekt jest bardziej wtedy o kontroli niż o finansach. Często pod tematami finansowymi kryje się zupełnie co innego. W takiej sytuacji często jest to walka o władzę, o kontrolę.

Ona zarabia więcej

I teraz jeśli ona zarabia więcej to może zaczyna mieć nad nim kontrolę? To zależy… Wszystko zależy od tego, jak para od tym rozmawia i jakie mam przekonania na ten temat i z jakich pobudek coś robię. Jeśli ona więcej zarabia, to może bardziej decydować, sprawdzać, w pewnym sensie dyktować warunki, wchodzić w rolę opiekunki. A więc z jednej strony może dawać, a z drugiej rozliczać się z każdego grosza. Spotkałam kiedyś taką parę, która żyła w przekonaniu, że finanse nie wpływają na nich znacząco.

Ona zarabiała więcej, pracowała na wysokim stanowisku, bardzo niezależna kobieta. On natomiast miał kłopot z utrzymaniem poprzednich prac. Ona była bardzo niezależna. Oczywiście utrzymywali to, że przecież razem mają finanse, bo mają wspólny budżet, z którego robią zakupy. Ale jakby się zgłębić w temat, ona rozliczała go z każdej drobnej rzeczy, bo „niby dlaczego ma kupić batona za moje pieniądze?”. Oczywiście ona oferowała mu pomoc w różnych jego potrzebach finansowych, na które nie było go stać, np. wizyty u lekarza, dentysty. Jednak po głębszych rozmowach to nie było ich wspólne, to ona mu dawała te pieniądze. Rozumiecie? Czym innym jest powiedzenie,

„daję Ci to, bo to nasze wspólny budżet”

a czym będzie powiedzenie

„ja zarabiam więcej to mogę Ci to dać”

I właśnie w zależności od tego, jak zostanie wypowiedziana taka oferta, tak też różnie ona może być przyjmowana. Myślę, że to dotyczy też kobiet, którym jest trudno oprzeć się na mężczyźnie, które czują, że muszą jakoś dorównać, zabezpieczyć się na wszelki wypadek. Bo przecież rozstanie może nastąpić. Tutaj znów pieniądze są używane do czegoś, ze względu na wcześniejsze doświadczenia, bo może:

  • ojciec był mało zaradny i matka go utrzymywała, no to teraz wydaje mi się, że wszyscy mężczyźni tacy są
  • poprzedni partner mnie oszukał i teraz nie chcą już nic od żadnego innego mężczyzny
  • matka gardziła ojcem i mam przekonanie, że oni do niczego się nie nadają
  • poprzedni partner mnie skrzywdził i okradł i teraz boję się ufać komukolwiek
  • rodzice się rozwiedli i było ciężko z pieniędzmi, bo alimenty były niewielkie

Efekt tych wszystkich relacji i układów finansowych w parze miałby być mniej więcej taki, że jestem z kimś nie dlatego, że jest moją poduszką bezpieczeństwa, bo zapewnia mi byt. Nie może być tak, że ty coś masz i mi to dasz, albo tobie czegoś brakuje to ja Ci to dam i jest to czysta wymiana. Raczej chodzi o taką wizję związku, która razem gdzieś zmierza. Trochę na zasadzie „ja Ciebie nie potrzebuję, ja Ciebie wybieram”. Związek wzrasta, kiedy jest oparty na równości, a o nią trudno, kiedy każdy w związku ma swoje i tylko swoje i może drugiemu ewentualnie w obliczu kryzysu dać, dołożyć się, a potem albo ktoś odda, albo nie musi oddawać, ale musi być wdzięczny.

Chodzi raczej o to, by razem grać do jednej bramki relacji finansowych. Chodzi o to, by ustalić, że żadna osoba nie ma większej kontroli ani mocy decyzyjnej od drugiego, nawet jeśli któryś zarabia więcej. By nie tworzyć sytuacji, że ktoś kogoś musi prosić o pieniądze, bo to tworzy dużą nierównowagę. Taką higieną finansową jest pewnie to, aby każdy po opłaceniu rachunków miał coś dla siebie, ale też by wspólnie udało się odłożyć na oszczędności. Jednak nie zawsze taka możliwość jest i wtedy rozmowa o tym jest tym bardziej potrzebna.

 

Kroki do rozwiązania konfliktów finansowych w związku:

 

 

Poznajcie Wasze przekonania finansowe i zróbcie z nich użytek

 

Pamiętajcie, że Wasze podejście do pieniędzy może się bardzo różnić, bo każdy z Was pochodzi z innej rodziny.  Niby to takie oczywiste, ale jednak oczywiste w praktyce nie jest. Znów posłużę się przykładem. W jednej rodzinie kwestie finansów mogły się kojarzyć z brakiem poczucia bezpieczeństwa, bo ciągle ich brakowało, trzeba było o nie walczyć trochę, jak o przetrwanie. Te osoby mogą albo bardzo oszczędzać pieniądze w swoim związku, nawet do przesady, jeśli oczywiście ja mają, dotyczy to także osób, które mają ich dużo. Mogą również unikać rozmów na tematy finansowe i nie chcieć się angażować w to, bo temat może budzić zbyt dużo emocji.

W innej rodzinie finanse mogły być czymś bezpiecznym. Ktoś mógł widzieć rodzica, albo rodziców, którzy siadają raz w miesiącu i ogarniają rachunki, płaca, rozmawiają o tym na spokojnie, robią notesik wydatków, przeliczają wszystko, na co starszy w danym miesiącu. Dzieci, które mogą się temu przyglądać i w tym uczestniczyć w jakiejś części widzą, że temat finansów nie jest jakąś abstrakcją, wiedza, że można o tym rozmawiać, dzielić się i szukać wspólnych rozwiązań. Te osoby będą bardziej skłonne do rozmów i wspólnych decyzji, a także dzielenia odpowiedzialności.

W innej jeszcze rodzinie tych pieniędzy mogło być pod dostatkiem i teraz taki wolny duch, który nigdy nie musiał się przejmować pieniędzmi, może je zwyczajnie wydawać, nie wiedzieć, jak nimi gospodarować, ani też jak je oszczędzać. Takie luźne podejście do finansów też zwykle wzbudza wiele konfliktów. Jeśli dobierze się w parę taka osoba, która w będzie chciała bardzo oszczędzać pieniądze, bo kiedyś nie miała ich wiele i taka, która miała ich dużo i o nic nie musiała się martwić i luźno je wydaje, to będzie to powodowało konflikty.

Bez względu na to, czy ta para będzie żyć skromnie, czy na bogato te przekonania mogą bardzo determinować ich podejście do spraw finansowych w związku. I co z tym zrobić? Jak zwykle powiem ROZMAWIAĆ! Przede wszystkim możesz zadać sobie pytanie

Jaki jest Twój największy finansowy koszmar?

To on determinuje nasze dalsze postrzeganie pieniędzy. Jeśli w Twoim domu np. ojciec odszedł albo umarł, nie było go, a matka została sama to pieniądze były źródłem strachu. Co może skutkować tym, że każdy kolejny rachunek będzie teraz wzbudzał właśnie ten strach i determinował postawę unikania.

 

  • Jak o Twoich finansach mówiło się w domu?
  • Czego o finansach nauczyłeś się od rodziców, dziadków, nauczycieli?
  • Co było najważniejszą finansową lekcją?

 

Nie chodzi też o to, aby się jakoś do siebie mocno naginać i zmieniać diametralnie przekonania. Wydaje mi się, że najsensowniejszą rzeczą jest po pierwsze zaakceptowanie tych różnic i zrobienie z nich użytku. Nie zmuszajcie się do spisywania wydatków finansowych w excelu, chyba że serio jesteście ciekawi każdego zjedzonego batonika przez drugą połowę. Każdy z Was pewnie ma jakieś mocne strony w kwestiach finansowych, nawet oszczędność i wydawanie na przyjemności jest tutaj zasobem. Bo można odkładać jakieś pieniądze na to, aby wspólnie je pożytkować właśnie na przyjemności.

Otwarcie rozmawiajcie o finansach

 

Aby to wszystko zadziałało potrzebne jest otwarcie się na właśnie takie rozmowy. Nawet jeśli temat jest trudny nie warto go zamiatać pod dywan, bo za chwile przestanie się pod nim wszystko mieścić i tak brud zacznie wychodzić. Badania pokazują, że dobre i trwałe związki charakteryzują się umiejętnością prowadzenia trudnych rozmów. Tego możecie się nauczyć zaczynając od rozmów mniej trudnych, a ich przykłady możecie znaleźć w moim bezpłatnym ebooku „Sztuka rozmowy z partnerem” (link). Słowa krytyki i ataku np.

„jest taki rozrzutny”

„gdyby nie ja nie mielibyśmy żadnych oszczędności”

„taka z Ciebie sknera, że nawet nie możemy wyjechać na wakacje”

To słowa, których konsekwencje będą się odbijać później na relacji.  Więcej o tym, jak mówić do siebie w konfliktach mówiłam w moim trzecim podcaście „Kłótnie w związku” (link). Chodzi o to, by mówić do siebie delikatnie, w pierwszej osobie, używają ja, a nie ty. Ważniejsze w takiej rozmowie jest słuchanie niż mówienie. Kiedy jest to we wzajemnym szacunku i empatii wszystko powinno pójść łatwiej.

Tylko poprzez rozmowę możemy dowiedzieć się, gdzie każdy z nas angażuje się w różnego rodzaju aktywności finansowe, których druga strona nie zauważa, a może zauważa, ale w sposób, który ją drażni. To moment, kiedy kobieta może zobaczyć, że przegląd kosztuje, mechanik kosztuje, a mężczyzna może dostrzec to, że nie tylko pieniądze idą na ciuchy, albo kosmetyki, ale dba np. o utrzymanie dzieci.  Oczywiście ważne są warunki takiej rozmowy, najlepiej by odbyła się w zaciszu, bez dzieci, w sprzyjających okolicznościach, może nawet w restauracji, bo tam każdy jakoś bardziej nad sobą panuje i jest to zewnętrzny czynnik, który sprawia, że się kontrolujemy. Pamiętajcie nigdy nie inicjujcie takiej rozmowy w sypialni, bo konflikt bardzo Was może rozdzielić, zadbajcie o czas i przestrzeń, by nic Wam w tej rozmowie nie przeszkadzało i nie ograniczało.

 

Wspólne plany finansowe

 

Czasami pary, które nie rozmawiają ze sobą, jaki każdy z nich ma priorytety finansowe wpadają w pułapkę oczekiwań. Jeden z nich może np. ciężko pracować by zapewnić byt finansowy rodzinie, kiedy ten drugi może chcieć najbardziej na świecie zwyczajności. Szczęście przynosi mu więc nie to, że ma pieniądze, a to, że można żyć razem, spędzać czas, choć może skromnie.  Wskazane jest więc rozmawianie o swoich marzeniach, planach i ustalanie jak można je realizować i kto, za co będzie odpowiedzialny do osiągania tego celu.  Tutaj potrzeba wzięcia pod uwagę na jaki poziom życia para się decyduje, jaki by chciała, a na jaki może sobie pozwolić. To jest też umiejętność cieszenia się razem z rzeczy, które są małe. Przyzwyczailiśmy się do dobrobytu i to powoduje, że mamy co raz większe oczekiwania względem siebie, innych i świata. Trochę zapominamy, co jest ważne, co w życiu nas cieszy. Choć obecna sytuacja na świecie, może sprawiać, że doceniamy więcej spraw przyziemnych, że kontakt z ludźmi jest ważny, że bycie razem jest ważne, i że świat może zwolnić, a wtedy możemy odkryć zupełnie nowe wartości, a może nie nowe, ale zapomniane.

 

 

Szczerość ponad wszystko

 

To jest podstawa w każdym aspekcie związku, także jeśli chodzi o finanse. Znam wiele historii par, gdzie nie dochodzi do zdrady seksualnej, ale do takiej finansowej już tak. Przypadki, że kobieta wyciąga pieniądze z konta od męża, albo mąż ma mnóstwo długów, o których ona nie wie, albo bierze na nią kredyty jest sporo. I choć wierzę, że to nie chodzi tylko o szczerość względem finansów, tylko  o coś głębszego w parze albo w tej konkretnej osobie. Dlaczego tak się dzieje, że musi posuwać się do takich rzeczy? Dlaczego nie może poprosić o te pieniądze, albo powiedzieć, że brakuje? Jak ona do tego doprowadziła, że musi się odwoływać do kradzieży, a jak zrobił to on, że ona nie ma odwagi mu powiedzieć, że jej brakuje na życie. Zawsze są tutaj dwie strony medalu, choć powierzchownie łatwiej nam od razu osądzać i krytykować błędy, to warto się zastanowić, jak do tego każdy doprowadził. To dotyczy też ukrytych kont, kart kredytowych. Zasada powinna być jedna, jeśli budujecie wspólną przyszłość, to finanse powinny również być wspólne przynajmniej w jakiejś części.

 

Równość gwarantem wzrostu związku

Każdy związek jest inny, niezwykły i wyjątkowy w swej postaci. Dla każdego więc różne metody skuteczne. Każdy musi je dostosować do swoich realiów, warto więc rozmawiać ze sobą, dzielić się tym, co jest istotne, a także być empatycznym, bo temat finansów sprawia, że stajemy się agresywni. Jeśli poznacie swoje przekonania finansowe, jeśli uda Wam się wprowadzić równość to efektem ubocznym tej sytuacji będzie pokazanie waszym dzieciom, jak dbać o finanse. To, jaką mamy postawę wpływa na postawę naszych dzieci. Kiedy ono widzi, że rodzice rozmawiają, że rozwiązują różne trudności razem, to i ono przy okazji uczy się tego i tak kojarzą mu się pieniądze. Może wtedy poznać różne ograniczenia i możliwości, jakie wynikają z tego, że pieniądze się ma lub nie. Ale też nawet mając ich dużo można pokazywać taką postawę, jaką chcielibyśmy, aby nasze dzieci miały. To pytanie, które warto sobie zadać, jak chcę, aby moje dziecko myślało o finansach. Jakie cechy związane z finansami chciałabym/ chciałbym widzieć u swojego dziecka. Ważna też jest regularność rozmów na bieżąco, a nie jedna wielka awantura na koniec miesiąca, bo budżet był niedoszacowany.

Dlaczego jeszcze warto rozmawiać o pieniądzach w parze i brać za to wspólną odpowiedzialność? Z jednego prostego powodu. Jeśli zabraknie tej drugiej osoby, a wcześniej nie wykonaliśmy żadnego przelewu, nie wiemy gdzie i jak zapłacić rachunki to zrobienie tego, jak kogoś zabraknie, albo będzie miał ograniczone możliwości jest dużym utrudnieniem. Przypominają mi się teraz historie osób, z którymi miałam okazję współpracować, kiedy pracowałam na oddziale rehabilitacji neurologicznej. Większość pacjentów to były osoby po urazach kręgosłupa, albo po udarach. Nie, to nie były tylko osoby starsze. Zaczynał się prawdziwy dramat, właśnie w sferach o których mówię. Pacjent dostał udaru i nie potrafi liczyć, słabo mówił, uczył się mowy od nowa, a na co dzień był biznesmenem, prowadził firmę, żona nigdy nie była w to zaangażowana. W tej sytuacji żałował, że nie może jej tego powierzyć. Czasem ludzie szukali pomocy u innych w kwestii prowadzeniu biznesu, ale każdy kto go prowadzi wie, że to nie jest proste, a czasem wręcz niemożliwe. Czasem żona, albo mąż uczyli się to prowadzić, ale jak można się nauczyć czegoś, czego uczymy się zwykle przez cały okres prowadzenia firmy? Nie da się tej wiedzy nabyć w takim czasie, w jakim byłoby to przydatne. To dramatyczne historie, ale prawdziwe. I wiem, że myślimy „mnie to nie spotka, nie grozi mi to”, ale Ci ludzie też tak myśleli.

Obawa przed rozmowami i zajmowaniem się pieniędzmi wynika z niewiedzy. Więc antidotum byłoby poszerzanie wiedzy w tym obszarze i uczenie się komunikacji ze sobą w ogóle. To sztuka potrafić z wyczuciem poruszać się po kwestiach finansowych, dlatego aby łatwiej Wam było się w tym poruszać i rozmawiać na ten temat stworzyłam mini-ebook o finansach w związku, który jest dostępny tutaj. Ebook jest bezpłatny.

A jeśli chcesz dokładniej poznać mechanizmy, które rządzą nami w kontekście finansów i nauczyć się rozmawiać z drugą połówką na tematy okołofinansowe – skorzystaj z ebooka Jak rozmawiać o pieniądzach, który możesz nabyć również w pakiecie z nagraniem z webinaru na ten temat.
Dodatkowo zapraszam Cię na grupę Rozmowy Między Parami na Facebooku, gdzie możesz porozmawiać z innymi parami o różnych sytuacjach związkowych i podzielić się swoimi doświadczeniami.

 

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *