08. Jak dbać o małżeństwo od samego początku?

08. Jak dbać o małżeństwo od samego początku?

On, ona zakochani w sobie bez pamięci, marzą o tym by wziąć ślub i wreszcie stworzyć swoją rodzinę. Zapatrzeni w siebie nie myślą o tym, że ślub to pewien rytuał przejścia, który wiele zmienia w życiu dwojga ludzi…nie zawsze na lepsze, choć zawsze wierzymy, że to lepsze gdzieś czeka. Z czym wiąże się faza małżeństwa? Czy jest pięknym rytuałem, prowadzącym do sielankowego życia, czy może w tej fazie czekają na parę jakieś pułapki?

Z podcastu „Jak dbać o małżeństwo od samego początku?” dowiesz się

  • Czy ślub jest parze potrzebny?
  • Czy on/ ona po ślubie się zmieni?
  • Jak wypracować nowe schematy dla związku, a nie kłócić się o stare pochodzące z Waszych domów?
  • Jak zbudować związek i nie wprowadzać do niego osób trzecich?
  • Jak ograniczyć negatywny wpływ Waszych rodzin na Wasz związek?
  • Jak wspólnie stawiać granice teściom?
  • Jak wspierać się w trudnych momentach dotyczących Waszych rodzin?

Transkrypt podcastu „Narzeczeństwo, jak dobrze przygotować się do małżeństwa”

W poprzednim podcaście opowiadałam Wam o narzeczeństwie, jako fazie życia pary, który jest przygotowaniem do małżeństwa . Dziś chcę opowiedzieć Wam o dalszych losach, tych pięknych i tych, które niekiedy nazywamy zmaganiami w parze. Małżeństwo rozpoczyna się wtedy, kiedy jest ślub. Wiele par zastanawia się nad tym, czy ten ślub jest do czegoś potrzebny. Mówi się o tym, że papier nic nie zmienia. I choć zawsze to jest wybór pary, to jednak z psychologicznego punktu widzenia oraz z perspektywy psychoterapii systemowej ważne jest to, dlaczego para zdecydowała się ma małżeństwo, w jakich okolicznościach, czy czynnikiem wpływającym na to, że do ślubu dochodzi jest miłość, czy może naciski rodziny, albo presja spowodowana ciążą, wiekiem lub chęć ucieczki z domu. Takich ukrytych powodów do ślubu jest wiele. To temat na zupełnie osobny podcast, ale…Jeśli mowa o tym, czy papierek coś zmienia, czy też nie, to chyba warto tutaj poświecić chwilę właśnie na to.

Czy ślub jest nam potrzebny?

Otóż wyobraźmy sobie parę, która od dawana żyje razem, nawet mieszkają ze sobą, mają jakieś wspólne zobowiązania, ale o ślubie nawet nie myślą. Dlaczego? Mówią, że:

  • jest im to nie potrzebne,
  • papierek tylko zmienia wszystko na gorsze,
  • jest im tak dobrze,
  • kochają się i nie muszą sobie niczego udowadniać poprzez ślub.
  • inni zapobiegawczo i bardziej wprost mówią, że jeśli nie ma ślubu to łatwiej się rozstać,
  • nie ma się wtedy tylu zobowiązań i w razie niepowodzenia można wycofać się bez większych kosztów.

Jednak czy aby na pewno tak jest? Nie oceniam decyzji par, jeśli chodzi o ślub. Jednak zawsze zwracam na to uwagę w gabinecie. Uważam, że decyzja należy do par, jednak dobrze jest wiedzieć i rozumieć dlaczego taką decyzję się podejmuje. Zarówno tą o ślubie, jak i tą dlaczego tego ślubu nie chcą. To zawsze trudny temat, jednak moje doświadczenie pokazuje mi, że zwykle, nie mówię, że zawsze, ale bardzo często za tą decyzją i kategorycznym „nie potrzebuje tego papierka” stoi coś więcej. Gdyby jednak ślub był bez znaczenia ludzie nie decydowaliby się na niego. Z prawnego punktu widzenia jest być może tylko umową cywilnoprawną, mającą skutki majątkowe, finansowe, czy administracyjne. Bez względu na wiarę, bo nie zamierzam jej tutaj rozpatrywać z punktu widzenia psychologii, decyzja o ślubie lub jego braku ma znaczenia dla dalszego funkcjonowania i tworzenia rodziny. Ma jakieś uświadomione, czasem nieuświadomione podłoże, a to powoduje, że przekłada się na dalsze losy pary. To jest moment, w którym mówimy „tak” drugiej osobie bez względu na wszystko. Wahania i niepewności, co do tego „tak” sprawiają, że nuta niepewności zawsze zostaje. Wiąże się to często z tym, że unikanie tej deklaracji sprawia, że dajemy sobie margines bezpieczeństwa

„jak będzie źle, to się łatwo mogę wycofać”

Kiedy tak łatwo wycofać się nie można, bo jednak kwestie rozwodu są dość skomplikowane i problematyczne, to para jednak może mieć więcej motywacji do ratowania związku, niż szybkiego wycofywania się z niego, kiedy można się spakować i zwyczajnie się rozstać, bez tych wszystkich formalności. Na poziomie emocjonalnym znów nie jest to takie proste, ale temat jest wart pochylenia się i przeanalizowania, by rozumieć, skąd są nasze decyzje i dlaczego. Być może odkryjemy przez to coś, co w ogóle nie pozwala albo nie pozwalało nam się angażować w związki miłosne i co chroni nas przed pełnym emocjonalnym zaangażowaniem.

Po ślubie się zmieni

Kwestia ślubu pociąga za sobą jeszcze jedną trudność, niekiedy którejś osobie z pary wydaje się, że po ślubie będzie inaczej, druga połowa się zmieni, ale ktoś myśli sobie, że

„dzięki mnie on/ ona będzie inna/y, ja pomogę, naprawię, zmienię…”

Nie pozostawiajmy złudzeń, druga osoba się nie zmieni, nie mamy na to wpływu i dobrze jest sobie to na początku odpuścić. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że ceremonia ślubna nie uleczy relacji, nie sprawi, że sam fakt ślubu wpłynie na parę i magicznie spowoduje, że losy skonfliktowanej pary się odmienią i będzie jak w bajce, że żyli długo i szczęśliwie. Nie sprawi też, że czyjeś cechy, które trudno nam zaakceptować znikną, albo ktoś postanowi to zmienić dla nas. Niewątpliwie rytuał ślubu jest ważny, ponieważ rozdziela jakiś okres w życiu i sprawia, że jest to inny poziom świadomości i zaangażowania osób, które w tym rytuale biorą udział.

Konflikty i kryzysy

Zacznijmy od rodziny. Poznając drugiego człowieka i zamierzając wziąć z nim ślub warto jest poznać jego rodzinę i to, jak w niej funkcjonuje. Otóż nie tylko pytaj o to, jaka jest mama, tata, jak sobie okazywali miłość, czy jak rozwiązywali trudności i konflikty. Ale przede wszystkich bądź w ich domu, poczuj klimat, sprawdź, jak Ci tam jest, jak jest Twojej drugiej połowie. To pozwoli Ci zobaczyć, z czym Twoja druga połowa musiała się mierzyć, albo w jakiej atmosferze musiała się wychowywać. To ważne, aby wiedzieć, jak w rodzinie są rozwiązywane konflikty, czy członkowie rodziny się od siebie oddalają, czy po konfliktach potrafią ze sobą rozmawiać, czy kontakt jest urywany i nie ma relacji, czy w konfliktach ludzie się obrażają, poniżają, czy potrafią rozmawiać konstruktywnie i się godzić. W kwestii kryzysów ważne jest zobaczyć, jak rodzina radzi sobie z większymi kryzysami. Czy są w tym razem, czy ktoś unika odpowiedzialności. Obserwując te wszystkie rzeczy zobaczysz, jakich wzorów relacji nauczyła się Twoje druga połowa.

Małżeństwo jak z bajki

Mówimy tutaj jednak o fazie, w której do ślubu dochodzi. Pierwszą fazą w trakcie małżeństwa jest okres miesiąca miodowego. To motyle w brzuchu, kiedy myślimy o drugiej połówce, moglibyśmy wtedy spędzać mnóstwo czasu ze sobą. Dwoje ludzi zapatrzonych w siebie, nie mogących oderwać od siebie rąk i wzorku. Nic więcej się wtedy nie liczy. Podjęli decyzję o wspólnym życiu i wreszcie mogą go w pełni konsumować tylko we dwoje. Pewnie nie zawsze jest tak kolorowo, a już na pewno ta faza kiedyś musi minąć.

Gdy wkraczają stare, nierozpoznane schematy

Małżeństwo jest momentem, kiedy wyniesione z domu nawyki, umiejętności, sposoby rozwiązywania trudności będą weryfikowane. Oznacza ta, że kiedy dojdzie do konfrontacji między parą, z różnych powodów wszystkie te rzeczy, które wynosimy z domu i wprowadzamy do związku będą ulegały zmianie, konfrontacji, weryfikacji i być może towarzyszyć będzie temu wiele trudności, aż do momentu, kiedy uda się ustalić coś swojego. Dlatego tak ważne w poprzedniej fazie związku jest to, aby znać swoje rodziny pochodzenia, różnice we wzorcach rodzinnych, sposobach komunikacji, rolach, jakie są w rodzinie przydzielane, sposobach decydowania i kwestii władzy w różnych obszarach, możliwości i sposobach okazywania uczuć i rozwiązywania problemów. W tej fazie wciąż trzeba pamiętać, że dwoje ludzi różni się od siebie i każdy z nich wnosi do związku to, czego sam doświadczył w domu rodzinnym. I zgodnie ze swoją wizją rodziny i świata będzie patrzył na związek, relację, którą tworzy i będzie próbował kreować ją w znany mu sposób. Jeśli rodziny partnerów są do siebie zbliżone, czy podobne, będzie łatwiej. Zwykle jednak bardzo się w tym różnimy i jest to przyczyną wielu nieporozumień.

Niezbędny czas bycia we dwoje

Małżeństwo jest ważnym czasem do bycia we dwoje. Jeśli dodatkowo para nie mieszkała przed ślubem razem tym bardziej istotny jest ten czas, ponieważ jest to uczenie się siebie w nowych zupełnie rolach. Kiedy w związku przed ślubem pojawia się dziecko, pewien etap, który rozwojowo jest potrzebny zostaje pominięty. Między innymi to jest czas mieszkania razem, docierania się, poznawania w obliczu nowej sytuacji. Kiedy to wszystko dzieje się na raz, czyli dziecko, wspólne mieszkanie, rola mamy, taty, męża i żony, to może, to być zdecydowanie trudny okres dla pary. Ilość rzeczy, które trzeba pogodzić ze sobą jest mnóstwo.

Gdy pojawia się rozczarowanie małżeństwem

Kiedy para jest razem, tylko we dwoje, po okresie miesiąca miodowego po ślubie zaczyna się etap, kiedy jeszcze się staramy, by nasza druga połowa nie była nami rozczarowana, ale jednocześnie staramy więc bardzo, aby się nie odsłonić. Jednak ta faza jest właśnie na to, by widzieć siebie realnie, by nie musieć nic przed sobą ukrywać, by nie trzeba było grać. Ten etap zaczął się w poprzedniej fazie narzeczeństwa i tutaj ma swoją kontynuację. Po etapie, w którym orientujemy się, że nie jest idealnie przychodzi pewien moment przeciążenia. Otóż para, która unikała kłótni uruchamia pewne koło, spiralę, która samoczynnie się nakręca. Wygląda ona mniej więcej tak:

Para wycofuje się z konfliktów, jedna osoba z pary może czuć, że poświęca się dla drugiej, ugina się dla świętego spokoju. Napięcie narasta, bo nie ma ujścia. Początkowo można bardzo długo takie napięcie wytrzymywać, ale z czasem dochodzi do wybuchu. Para, albo jedna osoba z pary jest przerażona, bo nigdy wcześniej nie kłócili się ze sobą aż tak bardzo, bo przecież dbali o to, aby tych kłótni nie było. A tu jednak, stają się podobni do innych par. Co dzieje się potem? Obiecują sobie, że więcej nie będą się już tak kłócić. Kiedy więc zaczyna coś uwierać ponownie wycofują się kolejny raz….i koło się powtarza.

Jednak w ten sposób, kiedy powtarza się to wielokrotnie, para zaczyna szukać innego sposobu na rozwiązanie konfliktu, bo widzi, że to, co robili do tej pory, na ten moment nie działa. I choć uczenie się rozwiązywania trudności następuje nie tylko przez wykorzystanie swoich mocnych stron, ale też tych słabych, poprzez wymuszanie, obrażanie, odsuwanie się od siebie, to choć jest to trudne, to jest potrzebne, by wreszcie móc wypracować swój indywidualny, własny dla tej konkretnej pary sposób rozwiązywania trudności.

Tarcie może niszczyć, ale też wytwarzać ciepło

W tym okresie para uczy się wielu rzeczy o sobie, np. tego

  • jak dysponować pieniędzmi,
  • jakie relacje utrzymywać z innymi ludźmi, na jakie relacje każdy z partnerów się godzi, a jaki rodzaj kontaktu z innymi osobami może być zagrożeniem dla relacji.
  • To ważne poznawać i rozmawiać o swoich granicach, gdzie kończę się ja, a gdzie zaczynasz Ty.
  • W których momentach pojawia się zazdrość, co dla jednej osoby jest przekroczeniem granic w związku, a co dla kogoś tym nie jest. Jak blisko można być z innymi, kiedy i na jakich zasadach można umawiać się z płcią przeciwną,
  • ale też para uczy się tak prozaicznych, a jakże utrudniających często życie rzeczy, jak podział obowiązków. Co wbrew wszystkiemu nie jest takie proste. Jednak inne przyzwyczajenia z domu, fakt czy, u każdego z partnerów zajmował się ojciec, a czym zajmowała się matka, jaki był podział ról ma niewątpliwie znaczenie. Możemy nieświadomie powielać ten wzorzec, zamiast próbować wypracowywać swój dostosowując się w relacji do siebie.
  • Inną ważną kwestią do uzgodnienia jest to, gdzie para będzie mieszkać. Czy chcą mieszkać sami, czy chcą, albo są zmuszeni mieszkać, z którąś z rodzin pochodzenia i jeśli tak, to jak ten sposób mieszkania, podziału obowiązków, utrzymania i spędzania czasu będzie wyglądał.
  • Bez względu jednak na to, czy para będzie mieszkać z rodzicami, czy też nie najważniejszą kwestią dla dobra dalszej wspólnej relacji jest to, jak będą wyglądały kontakty z każdą z tych rodzin i w jakich stosunkach jest każdy z partnerów ze swoją rodziną, ale też rodziną drugiej połowy.

Separacja od rodziny wciąż kiełkuje

O uniezależnieniu się od rodziny pochodzenia dużo mówiłam w podcaście dotyczącym narzeczeństwa. Zachęcam Was do posłuchania. Jednak to, co w tamtym etapie się zaczyna, ma swoją kontynuację tutaj. Większość par nie separuje się od rodziców i często to jest duży problem. Chcę opowiedzieć o różnych możliwościach, które mogą się pojawić, kiedy ta separacja nie następuje. Trudno jest wtedy budować związek oparty na niezależności. Im mniej niezależności, tym mniej jedności partnerskiej i silnych fundamentów.

Odwieczny konflikt z teściami

W kwestii rodzin pochodzenia, a więc teściów jest wiele trudności i są one właściwie zawsze. Omówię kilka z nich.

1. Połączenie dwóch światów

Pierwsza najważniejsza trudność polega na tym, że gdy łączy się dwoje ludzi, to łączą się dwa światy. I nie to jest problemem, ale to, że nie znamy wzajemnie tych światów i mamy trudność z przyjmowaniem innego widzenia naszej rodziny. Człowiek, który nie wychowywał się w danej rodzinie widzi ją trochę inaczej, nie zawsze prawdziwie, nie zawsze lepiej, ale też nie zawsze źle. Uwagi na temat swoich rodzin partnerzy często przeżywają jak atak, jak ocenę. I jasne, można popracować na sposobem komunikowania tego, co chcemy powiedzieć, ale też warto pracować nad sposobem przyjmowania komunikatów. To sprawia, że zarówno jedna, jak i druga strona może pracować nad tym, by komunikaty nie niszczyły związku. Można też przyjąć, że człowiek, który wchodzi do rodziny widzi też niektóre rzeczy szerzej, bo jest z boku. Wiele z takich komunikatów nie jest przyjmowanych w związku. Na przykład para, które zawarła związek małżeński czuje się ze sobą wspaniale dopóki któraś ze stron nie zacznie mówić czegoś krytycznego na temat drugiej rodziny.

2. Wspólne stawianie granic teściom

Bywa tak, że ona może twierdzić, iż teściowa jest źle nastawiona przeciwko niej i wiele sytuacji, w których doświadcza nieprzyjemności dzieje się poza obecnością partnera. Słyszy od niej komentarze np. „ jesteś obcą osobą”, „muszę chronić swojego syna”. Czasem te komunikaty są niby bardziej subtelne, ale uderzające i raniące, np.

„o ile Ty masz nowych rzeczy, musiały bardzo dużo kosztować, a teraz przecież kupujecie mieszkanie”,

„pomogę Ci w domu, bo tutaj w pokoju jest duży bałagan, Ty tak dużo pracujesz, że mogę Wam posprzątać”

Niekiedy nie komentuje nic, ale pod Waszą nieobecność np. przychodzi i podlewa kwiaty, sprząta mieszkanie, myje okna – nie proszona. To ogromna ingerencja w związek. Jedna strona może to potraktować, jak życzliwą pomoc, druga jak nachalność i wtrącanie się. Może nie jest istotne to, jakie intencje mają teściowie. Wydaje mi się, że najważniejsze jest to, jakie to uczucia wzbudza u każdego z partnerów i jak to wpływa na ich relacje. Nie chodzi o przekonywanie kto ma rację, a kto nie i czyja racja jest słuszniejsza. Różnimy się, możemy widzieć zachowania innych i interpretować je w różny sposób. I to jest ok. Jednak chodzi o to, aby wspólnie z drugą połówką wypracować taki wzorzec, takie zasady, które będą panować w ich wspólnym domu, które sprawią, że oboje będą czuć się komfortowo i będę czuć, że druga połowa jest po ich stronie. Kiedy jest to trudno zrobić, być może któraś z osób ma kłopot w tym, aby powiedzieć swoim rodzicom „NIE”. Ta odmowa jest trudna i często może sprawiać przykrość rodzicom, bo do tej pory byliśmy ich dzieckiem i może na wiele rzeczy się zgadzaliśmy. Ale pamiętajmy, że zmiana każdych reguł gry powoduje początkowo frustrację, aż do momentu, kiedy nauczymy się w tej nowej rzeczywistości funkcjonować. Ludzie mają możliwość dostosowywania się do różnych warunków, ale potrzebują na to czasu. To nie znaczy, że będzie im od razu wygodnie i miło. Nie, pewnie może to budzić złość u rodziców, niezadowolenie i ona, że tak powiem, musi się przetoczyć. Nie da się spowodować, że to się nie pojawi. Para razem może się skonfrontować z niezadowoleniem rodziców i jeśli zrobią to razem, to prędzej ich to wzmocni niż rozdzieli.

3. Wybór między rodzicami, a drugą połową

Zdarza się jednak tak, że któryś z partnerów tak bardzo idealizuje swoją połowę, że nie jest w stanie słyszeć niektórych komunikatów na temat swojej rodziny. Wtedy ten partner, czy partnerka ma trudność i albo kończy się to awanturami i kłótniami, bo ktoś nie czuje się najważniejszy. Pamiętajmy, że hierarchia jest taka, kiedy budujemy nowy związek. Najpierw partner/ partnerka, potem dzieci, a dopiero potem rodzice, później dziadkowie. Kiedy to jest w jakikolwiek sposób zaburzone i role są poodwracane, to dochodzi do konfliktów. Kiedy ktoś jest w silnej idealizacji rodziny druga połowa może bać się mówić o tym, czego doświadcza ze strony teściów. Początkowo dla dobra relacji, początkowo, aby nie burzyć relacji w rodzinie, jednak z czasem to narasta i nie znika. Między partnerami robi się większy dystans i niezrozumienie. Jeśli np. ona nie mówi mu, jakie komentarze słyszy na swój temat od jego matki, bo boi się, że on w to nie uwierzy, to skazuje się na takie życie w niepewności, , „czy kiedykolwiek stanę się dla niego najważniejsza” Ona nie mówi mu o tym, bo może boi się, że

  • on uwierzy matce,
  • bo odejdzie,
  • bo będzie nastawiony przeciwko niej, trochę, jakby chciała go zatrzymać na siłę.

On niczego nieświadomy widzi tylko jej opryskliwe komentarze i uwagi na temat jego rodziny, jej arogancję, niechęć do wyjazdów do teściów, a czasem słyszy jawne zakazy, by spędzać czas z jego rodziną. Jak to wpływa na związek? Zupełnie niekorzystnie. Partnerzy nie są w stanie rozmawiać ze osobą szczerze, więc prawda ich nie zbliża, a tajemnica oddala ich jeszcze bardziej. Kiedy któraś ze stron absolutnie nie jest w stanie przyjąć nic krytycznego na temat swojej rodziny i zawsze ich broni, powinna zapalić się lampka ostrzegawcza. Raczej to oznacza, że ktoś nie jest oddzielony od swoje rodziny i ma do wykonania indywidualną prace w tym obszarze. Inaczej zawsze to będzie miało wpływ na relację, którą budują, a z czasem stworzy się z tego ogromny konflikt. Prawdopodobnie wtedy, kiedy pojawią się dzieci, bo to czas tak wielu ogromnych zmian, a wsparcie rodziców jest wtedy potrzebne, a przynajmniej to, by para czuła, że może sobie ufać i być w tym razem.

4. Dobre rady rodziców na kryzys w związku

Czasem pary, kiedy mają jakieś trudności w związku idą po „dobrą radę” do rodziców. To jedna z przyczyn, która niszczy związek, zwłaszcza jeśli dzieje się to bardzo często. Przypomnę, że po pierwsze to nie inne osoby mają być powiernikami i wybawcami w związku (i nie mówię tu o sytuacjach skrajnych, jakimi jest np. przemoc, bo wtedy pomocy szukać należy wszędzie), ale generalnie wyżalanie się rodzicom, skarżenie na drugą połówkę, mówienie jaki to on/ ona jest nikomu nie sprzyja. Para powinna samodzielnie rozwiązywać swoje trudności. Po czasie, kiedy para się pogodzi, rodzice dalej będą pamiętać te sprzeczki, a jak wiadomo, ktoś kto rani nasze dzieci staje się wrogiem.

5. Dbanie o członków rodziny kosztem relacji

Niekiedy takie nie oddzielenie się od rodziców powoduje, że któryś z partnerów zajmuje się problemami rodziców, czy rodziny. Trudno wtedy koncentrować się na budowaniu związku i bliskości z partnerem. Bardzo często zdarza mi się obserwować, że któryś z partnerów jest uwikłany w relację z jakimś innym dorosłym i pełni tam rolę wybawcy, opiekuna, powiernika, ratownika. Jeśli np. matka lub ojciec nie mieli na tyle sił, by w młodszym wieku zwolnić nas z tej funkcji to dojrzewanie do dorosłości, samodzielności, czy niezależności polega na tym, że jako dorosłe osoby możemy się z tej funkcji zwolnić sami. Choć często samemu jest trudno i potrzeba tu pomocy specjalisty. Mówię tutaj o takich sytuacjach, kiedy np. ona zaangażowana w relację z mamą, jeździ do niej codziennie, albo dzwoni, opowiada o wszystkim co się u niej dzieje, bo matka, która straciła męża czuje się samotna. Więc córka chcąc o nią zadbać zabiera ją na każdą rodzinną imprezę, wycieczkę, nie do końca zastanawiając się, czy jej partnerowi się to podoba, czy też nie. To jest niezwykle ważne, aby umieć słuchać, co czuje druga osoba, nawet jeśli nie wypowiada tego wprost. Choć czasem wypowiada, a i tak nie jest to słyszane.

6. Wspólny front mimo wszystko

To z czym pary mają największy problem jest trzymanie swojej strony, kiedy ktoś z rodziny źle się wypowiada na temat naszej drugiej połówki. Trudno nam powiedzieć „wiesz, to moja żona, nie chcę, abyś tak mówiła”, albo albo „to mój mąż, trudno mi się słucha tego, co mówisz”. Możemy nie zawsze popierać drugą połowę, nie zawsze się zgadzać, nie zawsze mieć takie samo zdanie. Jednak zawsze dobrze jest być po stronie swojego związku. Pozwalanie innym na oczernianie, obrażanie, ocenę naszej relacji, czy zwłaszcza drugiej połowy, zwłaszcza jawnie i wprost i to w naszej obecności jest dużym naruszeniem dla relacji. Wyobraźmy sobie parę na imprezie rodzinnej. On od jakiegoś czasu rozwija swoje pasje, których ona nie akceptuje i nie rozumie. On uwielbia sklejać modele. Na uroczystości ktoś podłapuje temat i zaczyna się dyskusja wokół tego, jakie to dziecinne hobby, jak nic nie wnosi, nic nie znaczy i że nie zajmuje się w życiu tym co trzeba. On na to reaguje, spokojnie odpowiada, ale kiedy słyszy ją, która zaczyna wykorzystywać sytuację, aby robić mu wyrzuty i mówi „tak już jest z tym moim Markiem, zamiast mi pomóc w kuchni to woli siedzieć sam w pokoju i sklejać modele” nie wytrzymuje i wścieka się. To konfliktu nie dochodzi, bo oboje są poprawni w tej kwestii, kiedy ktoś jest obok. Jednak on poczuł się w jakimś sensie zdradzony. I słusznie, bo tego typu historie nie powinny się wydarzać. Ona owszem sfrustrowana tym, że może nie jest przy niej tyle ile potrzebuje, albo nie pomaga jej tak, jakby chciała, a może chodzi jej o to, że on ma pasje, a ona nie i nie wie, co zrobić ze swoją samotnością, nie umie powiedzieć wprost o co jej chodzi. Wykorzystuje sytuacje rodzinną, by ulżyć swojej złości i zyskać wsparcie innych osób, jako potwierdzenie tego, co myśli. Jak wpłynęłoby na związek to, że na tej uroczystości powiedziałaby „mnie cieszy, że mój mąż ma swoje hobby i jest w nie tak zaangażowany””, do tego podchodząc i całując męża. W domu jednak mogłaby powiedzieć mu, że pokaż mi, jak się skleja te Twoje modele, a później pogadać o tym ,co dla niej jest w tym trudnego, że nie ma go obok, kiedy ona tego potrzebuje.

Inne zagrożenia

Są jeszcze inne sytuacje, które mogą być rozpatrywane, jak zagrożenie dla małżeństwa. Jednym z nich jest doświadczenie jakiejś ważnej straty tuż przed małżeństwem. Czasami wtedy w nowej relacji chcemy doświadczamy czegoś, co niedawno straciliśmy. Inną kwestią jest np. chęć wydostania się z domu. Nie zawsze to jest na poziomie świadomym, tzn. nie zawsze taka osoba mówi sobie „ok, to teraz znajdę sobie męża/ żonę, aby móc opuścić dom”. Jednak dzieje się to dość często. Zwykle w sytuacjach, kiedy relacje rodzinne w domu pochodzenia są trudne, skomplikowane, ktoś doświadcza bardzo krzywdzących rzeczy i w małżeństwie może widzieć jedyną drogę ucieczki. Często w takich sytuacjach to droga w te same sidła. O kwestiach mezaliansu mówiło się w innych epokach…niby, ale jednak do dziś spotykam w gabinecie pary, które doświadczają trudności w związku z tym, że rodziny się nie akceptują, bo pochodzą z różnych środowisk. I znów to może parę dzielić, ale też bardzo zbliżać, jako wyraz jednoczenia się przeciwko komuś. Trudnością dla małżeństwa może być też fakt, że mieszkają razem z teściami, ale bardzo blisko nich, bądź bardzo daleko, co utrudnia im otrzymywanie pomocy i wsparcia. Podobnie, jeśli któryś z partnerów ma bardzo złe relacje z rodziną, albo rodzeństwem. Wspominałam już o kwestiach finansowych, o tym, że zależność finansowa od rodziny jest i dużym wsparciem, ale też dużą trudnością. Jeśli para nie dąży do usamodzielnienia się, to z czasem z tego powodu może zrodzić się wiele trudności. I ostatnią kwestią jest ciąża. Należy pamiętać, że kiedy pojawia się przed świadomą decyzją na bycie razem, może komplikować wiele spraw, choćby z tego powodu, że nakłada się wiele zmian naraz. I jeśli para nie ma możliwości doświadczenia bycia tylko we dwoje, razem, poznania się, to ciąża sprawia, że będą musieli włożyć bardzo dużo wysiłku w to, aby zadbać o dodatkowy obszar nieporozumień i trudności.

Najważniejsze jest zwrócenie się ku sobie

Wszystkie te sytuacje, które opisałam, kiedy są nierozwiązane powodują, że zbliża się wypalenie związku, ono powoli, cichaczem nadchodzi, niby niespodziewanie, ale tak naprawdę czyhało już od dawna, może od samego początku. I niekiedy podjęcie terapii sprawia, że te sprawy można ułożyć i wyprostować przy gotowości obojga partnerów, a niekiedy nie jest już to możliwe, bo może ktoś przekroczył wewnętrznie już taką granice, że już więcej nie jest w stanie.

Wniosek jest więc taki, że para wychodzą z domu musi zwrócić się ku sobie i pogodzić się z utratą czegoś, bo każda zmiana wiąże się z tym, że coś zyskujemy i coś tracimy. Aby móc lepiej przyjrzeć się różnym wzorcom, które pochodzą z naszych rodzin i temu, jak wpływa to na związek opisałam w moim ebooku „Jak kochać i być kochanym”. Serdecznie zapraszam Cię do nabycia go tutaj.

A jeśli chcesz poznać konkretne sposoby na budowanie bliskości – weź udział w bezpłatnym kursie 5 poziomów budowania bliskości lub skorzystaj z 42 wskazówek, które zebrałam w ebooku 42 dni wzajemnego wsparcia i ciesz się dobrym związkiem każdego dnia.

Dodatkowo zapraszam Cię na grupę Rozmowy Między Parami na Facebooku, gdzie możesz porozmawiać z innymi parami o różnych sytuacjach związkowych i podzielić się swoimi doświadczeniami.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *