Każdy z nas jest jednostką, którą ukształtowały wcześniejsze doświadczenia, relacje i przeżycia, które spotkały nas w toku życia. Wywodzimy się z korzeni, z pokoleń, które sprawiają, że jesteśmy tacy, jacy jesteśmy, nie inny. Wpływają na to geny, rodzina, tradycja, doświadczenie, osobowość, temperament i doświadczenie traumy. To wszystko sprawia, że odbieramy świat w wyjątkowy, unikatowy sposób. Nikt inny nie będzie odbierał świata dokładnie tak jak my, bo nikt inny nie ma takich samych doświadczeń. Jednym z aspektów, które mają na nas wpływ, są nasi przodkowie np. nasze babcie i dziadkowie. Na co dzień nie zastanawiamy się nad ich rolą w naszym życiu. Z tego podcastu dowiesz się, czym są obciążenia pokoleniowe i jak można na nie wpłynąć.
Wpływ potomków na relację pary
Żyjemy z dnia na dzień, szukając chwil przyjemności i szczęścia, niejednokrotnie mierząc się z lękami, smutkami, rozczarowaniami. „Szukamy pocieszenia w jedzeniu, paleniu, seksie, alkoholu” („Nie zaczęło się od Ciebie” – Mark Wolynn) Uciekamy w działanie, pracoholizm lub różne używki.
Wszystkie drogi prowadzą donikąd, nie tam gdzie chcemy, aby prowadziły. Nie zastanawiamy się wtedy nad naszą przeszłością, nad naszymi przodkami. Oni zaś budując własne relacje ze sobą, z innymi ludźmi, ale też z naszymi rodzicami sprawili, że wiele rzeczy w naszym życiu ma taki, a nie inny kształt. Dołożyli swoją cegiełkę do tego, by nas ukształtować.
Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to nieświadomy świat. Są to doświadczenia o których być może nie wiemy, albo wiemy, ale nie nadajemy im znaczenia. Zostawiają one swoje okruszki wokół nas każdego dnia. Pojawia się w naszych słowach, głowie. Zamiast się nimi zająć, pozwalamy im się prowadzić tak, że niekiedy nas paraliżują.
By lepiej rozumieć nasze działania, słowa, myśli niezbędne jest zrozumienie naszej historii, traumatycznych wspomnień. Dziś chcę opowiedzieć, jakie znaczenie dla dwojga ludzi, którzy tworzą ze sobą związek mają ich przodkowie. Zainteresować Cię też może artykuł Czy wybieramy drugą połówkę na podobieństwo rodziców.
Z podcastu „Obciążenia pokoleniowe, czyli z dziada pradziada” dowiesz się
- jak dziedziczona jest trauma pokoleń
- w jaki sposób relacje z naszymi przodkami wpływają na nasze życie
- jak nieświadomość wpływa na nasze życie
- co nasza pamięć robi z trudnymi wydarzeniami
- jak można wyzwolić się z traumatycznych wydarzeń z przeszłości
Transkrypt podcastu „Obciążenia pokoleniowe, czyli z dziada pradziada”
Pewien powieściopisarz powiedział kiedyś:
„przeszłość nigdy nie umiera, nie jest nawet przeszłością”
Każdy człowiek według terapii systemowej jest częścią systemu. Każdy z nas tworzy rodzinę, na którą składają się nasze pokolenia. W rozumieniu systemowym wszystko, co dzieje się w rodzinie ma znaczenie.
Ważne jest nie tylko to, jaka jest nasza rodzina, kto do niej należy ale też jak rozwiązuje się konflikty, czy się rozmawia o trudnościach, czy każdy o każdym wszystko wie, że raczej na takie tematy się nie rozmawia. Znaczenie ma kolejność urodzin, a także wcześniejsze wydarzenia z przeszłości np. poprzedni partnerzy naszych bliskich oraz wszystkie osoby, które umarły.
System naczyń połączonych
Znaczenie ma aspekt poznania się rodziców, powód decydowania się na dzieci, okoliczności ich pojawienia się, a także to, dlaczego się wybrali i jak układało się ich życie. To samo tyczy się naszych babć i dziadków. Ważne są takie aspekty jak wypadki, ciąże, utraty, sposoby przeżywania żałoby, samobójstwa, uzależnienia, rozwody i wiele innych rzeczy.
To sieć relacji i powiązań, naczyń połączonych, które często kryją tajemnice. To historia tak niezwykła, bo utkana przez członków tej jednej określonej rodziny. Wszystko to sprawia, że my jesteśmy unikatowi. Jeżeli znasz swoją rodzinę i jej historię to już jest to dużo.
To, jakimi matkami były nasze babcie wpływa na nas za pośrednictwem naszych mam. To jakimi ojcami byli nasi dziadkowie wpływa na nas za pośrednictwem naszych ojców.
Dziadkowie wielu z nas doświadczyli czasu wojny albo ich konsekwencji. Być może byli małymi dziećmi, którzy utracili swoich bliskich, może ojca, może matkę. Doświadczenie śmierci bliskiej osoby, a także wpływ wojny ukształtował opiekę macierzyńską naszych przodków. To z kolei wpłynęło na naszych rodziców i pośrednio na nas. I choć szczegóły tych przeżyć ukryte są przed naszym wzrokiem ,to jednak możemy odczuwać skutki tamtych doświadczeń i wcześniejszych wpływów. Stąd biorą się obciążenia pokoleniowe w nas.
Obciążenia pokoleniowe a terapia systemowa
Szeroko o tych wpływach pisał autor książki pt. „Nie zaczęło się od Ciebie”. Ponadto terapia systemowa koncentruje się na analizowaniu tzw. genogramu, a więc tworzeniu mapy rodziny i przyglądaniu się temu, co wydarzyło się w rodzinie pochodzenia oraz we wcześniejszych pokoleniach.
Mówi się o tym, że najważniejsze są trzy pokolenia wstecz. Jednak o wpływie doświadczeń naszych bliskich na nas mówiono już dużo, dużo wcześniej. Sam Freud czy Jung, a więc nazwiska najbardziej kojarzące się z początkami psychologii mówili o tym, co nieświadome, o tym, że to, co nieświadome wpływa na nas i nas determinuje i dopiero odkrycie tego sprawia, że możemy mieć na to wpływ.
Nieuświadomione wzorce rodzinne
Zygmunt Freud opisał ten mechanizm jakim są obciążenia pokoleniowe ponad 100 lat temu. Nazwał to odtwarzaniem traumy lub przymusem powtarzania jako „próbę ponownego przeżycia tego, co nie zostało rozwiązane tak żeby wreszcie to naprawić” („Nie zaczęło się od Ciebie” – Mark Wolynn). Jung pisał o tym, że „to co zepchnięte do podświadomości nie znika ale powraca w naszym życiu jako przeznaczenie lub los” („Nie zaczęło się od Ciebie” – Mark Wolynn)
Mówiąc prościej „istnieje duże prawdopodobieństwo, że będziemy powtarzać nieuświadomione wzorce” („Nie zaczęło się od Ciebie” – Mark Wolynn) naszych rodzin. Czasem potocznie słychać opowieści, „ojciec pił, on teraz też pije i brat pije”. Albo „w tych rodzinach panuje jakaś klątwa chorób”. „u nich to wszyscy się rozwodzą”.
Część takich historii jest widoczna gołym okiem, bardzo wprost, dosłownie. Część niestety nie, ale to nie znaczy, że historia nie wpływa na te osoby. Zdarza się, że ktoś odcina się od rodziny, bo nie chce mieć z nią nic wspólnego, jednak od rodziny i jej wpływu nie da się w ten sposób uwolnić.
Nikogo też nie da się z systemu rodzinnego wykluczyć, dotyczy to też np.:
- dziadka alkoholika, który porzucił babcię,
- brata, który zginął tragicznie, a jego śmierć spowodowała, że matka przeszła skrajne załamanie,
- dziecka, które nieślubne i nieplanowane pojawiło się na świecie, a potem było wychowywane przez inną rodzinę
Obciążenia pokoleniowe – uzasadnienie naukowe
Często nie rozumiemy powodów naszego cierpienia, a często należy ich szukać w poprzednich pokoleniach.
Szukamy ich w naszych doświadczeniach, ale nie znajdujemy rozwiązania. Brzmi to trochę być może, jak coś mistycznego. Przytoczę więc może trochę wiedzy z nauk neurobiologicznych, które są twarde, ścisłe i niezaprzeczalne.
Neuropsychologia przyjmuje podstawową zasadę, że „we frazie neurony które razem strzelają łączą się ze sobą” kiedy neurony aktywują się jednocześnie wzmacnia się połączenie między nimi. Mówiąc prościej za każdym razem kiedy powtarzamy jakieś doświadczenie coraz głębiej się ono w nas zapisuje. Keśli powtórzymy je wystarczająco wiele razy stanie się automatyczne (cytat z książki „Nie zaczęło się od Ciebie”)
„Plastyczność” mózgu
Neurolog Michael Metternich, badacz neuroplastyczności mózgu twierdzi, że „praktykowanie nowej umiejętności w odpowiednich warunkach może zmienić setki milionów a nawet miliardów połączeń między komórkami nerwowymi”. („Nie zaczęło się od Ciebie” – Mark Wolynn)
Gdyby odnieść się do terapii, w której tak ważna jest regularność sesji, jej ramy, powtarzalność i pewien schemat, a więc rzeczy, które budzą zdziwienie u osób rozpoczynających drogę, że tak to wygląda i nikt nie daje rad.
Można powiedzieć, że właśnie one m. in. Oczywiście poza relacją terapeutyczną sprzyjać procesowi leczenia. Te ramy, powtarzalność sprawia, że w bezpiecznych warunkach nawiązuje się bezpieczny rodzaj więzi. Dają one także możliwość doświadczenia przyjęcia przez terapeutę takiego, jakim się jest.
Nowe połączenia pomiędzy neuronami
Dzięki temu na mapie naszych mózgów powstają nowej mapy. Co za tym idzie mogą się pojawić nowe myśli, uczucia i zachowania. Są one pewnego rodzaju zwiększeniem naszego repertuaru reakcji.
Powoduje to, że uczymy się rozumieć nasze lęki, nazywać uczucia, łączyć je z określonymi zachowaniami, doznaniami, przeżyciami. Mamy refleksję nad tym, co dzieje się w naszym życiu i jak to łączy się z przeszłością. Umiemy oddzielić to przeżycia z przeszłości od tych z teraźniejszości. Możemy wyjaśnić niektóre elementy teraźniejszości przeszłością, choć oczywiście, nie każdą myśl da się w ten sposób ująć i nie każda prowadzi nas do przodków.
Uznanie obciążeń pokoleniowych w celu przemiany
Może ktoś powie, że w mojej rodzinie nic się traumatycznego nie działo. Ktoś inny, kto przychodzi na terapię mówi, „chcę się zająć depresją, ale nie chcę w ogóle poruszać tematu moich rodziców”. To nie jest możliwe. Praca nad wewnętrzną głęboką zmianą obejmuje pracę m.in. nad naszymi bliskimi relacjami.
Czasem ktoś przychodzi z różnymi objawami, z agresją względem innych, ale bardzo chce to zmienić, nie rozumie swoich zachowań. Gdy pytam o wczesne doświadczenia z dzieciństwa, czuje niezrozumienie, bo nie widzi związku.
Zdarza się, że mało pamięta z tamtego okresu. Zawsze dobrze jest się temu poprzyglądać, jak to się dzieje, że nie znamy naszej historii i dlaczego.
Często zdarza się tak, że ktoś nie pamięta faktów, zdarzeń, ale jego ciało reaguje, pamięta, nawet wysyła różne symptomy i objawy. Im dłużej pracujemy tym więcej taki człowiek o sobie się dowiaduje.
Po pierwsze, zaczyna pytać rodzinę, a po drugie okazuje się, że wcale tak mało nie pamięta, w dłuższym kontakcie zaczyna więcej widzieć, przypominać sobie, choć wcześniej nawet nie widział związku. Niekiedy jest tak, że rzeczywiście nie pamięta i żyje tylko swoimi fantazjami.
Pamięć deklaratywna i niedeklaratywna
By zrozumieć, co dzieje się z traumatycznymi wspomnieniami trzeba najpierw zrozumieć, jak funkcjonuje nasza pamięć. Pamięć długotrwała, deklaratywna, a więc jawna odpowiedzialna jest za przypominanie sobie faktów i zdarzeń. Ten rodzaj pamięci opiera się na języku i to jest istotne, bo poprzez ten język możemy właśnie wracać do historii, poprzez opisy.
To wszystkie wspomnienia, które możemy opisać słowami. Inną pamięcią jest pamięć niedeklaratywna, w której mieści się tzw. pamięć proceduralna. Działa ona „bez świadomego przypominania sobie. Pozwala nam automatycznie dotrzeć do tego czego już się nauczyliśmy bez konieczności powtarzania lekcji” („Nie zaczęło się od Ciebie” – Mark Wolynn).
Jeśli nauczyłeś się jeździć na rowerze, ale przez wiele lat nie jeździłeś, to zapewniam Cię, że kiedy wsiądziesz na rower będziesz potrafił to zrobić, podobnie będzie z jazdą na nartach, z jazdą samochodem, czy z innymi czynnościami, które mają jakąś procedurę, sekwencję ruchu, którą wykonujesz.
Obciążenia pokoleniowe i trauma
Wracając do trudnych wydarzeń, „kiedy coś jest tak przytłaczające, że tracimy dostęp do słów, to nie jesteśmy w stanie nadać mu formy historii, bo do tego potrzebny jest język” („Nie zaczęło się od Ciebie” – Mark Wolynn). To często nie oznacza, że wydarzenie magicznie znika z naszej pamięci, ale jeśli miało szczególny wpływ na nas . Często wydarzenie takie powtarzało się wielokrotnie i było trudne. To pozostaje w nas.
Jeśli doświadczamy wielokrotnego odrzucenia, krytyki, przemocy, braku bliskiego kontaktu z rodzicami, czy ich nieobecności, to może nie pamiętamy wszystkich tych zdarzeń, ale nasze ciało pamięta, nasze reakcje na pewnego rodzaju sytuacje, podobne osoby, czy zdarzenia będą bardzo silne. Krytyka szefa, partnera możemy przeżywać jako miażdżącą, a chwilowy dystans w relacji np. jako odrzucenie.
Trauma wojny – źródłem obciążeń pokoleniowych
Gdyby rzeczywiście cofnąć się trzy pokolenia wstecz, to trzeba by sięgnąć do czasów wojny i okresu powojennego. Co działo się w relacjach, kiedy wojna ustała?
Wiele małżeństw nawiązywało się bez relacji, po krótkiej znajomości. Dlaczego? Po to, by znów mieć rodzinę w miejsce utraconych bliskich. To był sposób radzenia sobie ze stratą.
Ludzie radzili sobie wtedy jak umieli. Uczucia, które im towarzyszyły w tamtym okresie były tak trudne, że chciano o tym, jak najszybciej zapomnieć, nie wracać.
Tyle że, o takich doświadczeniach zapomnieć się nie da. Jak ludzie wtedy to wypierali? Zdarzało się mówić: „było minęło, nie trzeba tego rozpamiętywać” (Magdalena Tuli „Włoskie szpilki”)
…Teraz tylko musimy wziąć się do roboty
Często w opowieściach osób, które doświadczyły wojny, albo jej skutków słychać tego rodzaju słowa „człowieka nie można złamać odbierając mu wszystko” (Magdalena Tuli „Włoskie szpilki”), teraz tylko musimy wziąć się do roboty”.
A roboty po wojnie było wiele. Co działo się z dziećmi w tamtym okresie? Człowiek, który jest w sytuacji zagrożenia wybiera walkę, albo ucieczkę. Dzieci, które doświadczają traumy nie wybierają ani jednego, ani drugiego. One często zamierają i oddają się w świat fantazji.
W przykładach, które podaję brakuje opisu uczuć tych osób, ale możemy wyobrazić sobie, że to, czego nie chce się czuć, to smutek, żal, tęsknota, bezradność, ogromny strach. Jedyną opcją, aby przetrwać z tak przygniatającymi uczuciami, jest ich wyparcie.
Te niezaopiekowane uczucia nie znikają. Co się z nimi dzieje? Znajdują swoje ujście w ciele, w chorobach, w uzależnieniach, samobójstwach, problemach zdrowotnych, powtarzających się problemach w relacjach, chorobach somatycznych, zachowaniach agresywnych.
Potrzeba poczucia bezpieczeństwa
To doświadczenie braku podstawowego bezpieczeństwa wśród naszych dziadków bądź pradziadków spowodowanych wojną powoduje, że nikt wtedy nie zastanawiał się nad uczuciami dzieci, nad ich granicami, potrzebami, pragnieniami.
Obecne pokolenie zaczyna większą uwagę zwracać na swoje dzieci. Żyjemy obecnie w czasach dobrobytu, przesycenia, a nie deficytu i zagrożenia. Mając podstawowe poczucie bezpieczeństwa można realizować inne potrzeby.
Nasi pra pra dziadkowie nie kładli ogromnego nacisku na to, by zastanawiać się, co dzieci czują, jakie mają potrzeby, pragnienia. Wtedy liczyło się to, aby zapewnić bezpieczeństwo, dach nad głową, jedzenie, którego brakowało. Liczyło się, by przeżyć, przetrwać.
Czy więc ich dzieci potrafiły rozpoznawać swoje uczucia, nazywać je, czy znały swoje pragnienia, czy czuły się pewne siebie w związku z tym? W większości pewnie nie. Choć nie chce tutaj generalizować, że każdy doświadczał tego samego. Jednak jest dużo trudniej dawać swoim dzieciom to, czego samemu się nie dostało.
Obciążenia pokoleniowe – przykłady
Aby zrozumieć jeszcze dokładniej wpływ pokoleń na nasze funkcjonowanie chciałabym posłużyć się pewnym przykładem.
Pamiętając, że cierpienie jest przenoszone na kolejne pokolenia jest prawdopodobne, że to, co zadziało się w relacji pewnego małżeństwa spowoduje, że wpłynie na ich dzieci.
Nawet jeśli dzieci są tych samych rodziców i są wychowywane w tym samym domu rodzinnym, to jednak ich sposób przeżywania rzeczywistości będzie różny. Relacja każdego z rodziców z konkretnym dzieckiem będzie specyficzna. W związku z tym, każdy z rodzeństwa mimo posiadania tego samego rodzica i podobnych doświadczeń inaczej może widzieć, rozumieć historię.
Dokładając jeszcze osobiste cechy każdego z dzieci spowoduje to, że w różnorodny sposób mogą one przekładać wcześniejsze doświadczenia na obecne związki. Niemniej jednak wpływ zawsze jakiś jest.
Wyobraź sobie dziadka Jana i babcię Marię. Dziadek Jan będąc w relacji z babcią Marią używał siły. Zdarzało mu się ją uderzyć.
Destrukcyjne zachowania a obciążenia pokoleniowe
Jego wpływu destrukcyjnych działań doświadczały też dzieci. Często widziały ten obraz przemocy. Starsze rodzeństwo chroniło młodsze, młodsze chowało się, gdzie mogło. Sama babcia starała się je chronić przed uderzeniami dziadka, ale niekiedy sama była przerażona.
Nigdy nie odeszła od męża, z różnych względów, chociaż dzieci czasem jej mówiły, aby to zrobiła. Te trudne doświadczenia skończyły się, kiedy dziadek przestał pić, dzieci już były nastolatkami, albo były już dorosłe. Jak mogło to wpłynąć na ich dalsze życie?
Potencjalny rozwój wypadków
Opowiem o różnych możliwościach, które mogły się zadziać w tej rodzinie. To pewne hipotezy, a nie gwarant, że tak na pewno musi być.
Bo jak mówiłam wcześniej to, co dzieje się w relacji zależy od dwóch osób, nie tylko doświadczeń naszych przodków, ale też naszych indywidualnych cech i przeżywania świata.
Wpływ obciążeń pokoleniowych na córki
Gdyby rozważać, jaki wpływ taka relacja ma na dzieci, to można postawić hipotezę, że zadzieje się któryś z możliwych wariantów. Choć te, które podam nie wyczerpują tematu. Możliwe, że np.
- Pierwsza z córek wyszła za mąż. Jej małżeństwo nie było szczęśliwe. Ciągle narzekała, że jej mąż ciągle ją kontroluje i nie mówi, że ją kocha.
Nie bił jej, więc w tym aspekcie była szczęśliwa. Jednak samo małżeństwo nie dawało jej satysfakcji, brakowało jej uczuć. Mąż urzekł ją początkowo tym, że spędzał z nią wiele czasu, dbał o nią i opiekował się.
Widzisz, jakieś podobieństwo jej partnera do ojca? Wybrała takiego mężczyznę, który podobnie jak ojciec był nieodstępny emocjonalnie.
Jej ojciec, kiedy pił nie miał czasu na zabawę, nie okazywał uczuć. Podobnie jak jej mąż, choć ten nie pije, nie bije i teoretycznie jest przeciwieństwem teścia.
Ta córka podzieliła los matki w niezadowoleniu z małżeństwa. Pozornie wybrała partnera opiekuńczego, licząc pewnie na to, że wypełni pustkę i w pewnych aspektach da to, czego nie dał ojciec.
- Druga córka nigdy nie wyszła za mąż. Obawia się związków i nie chce powtórzyć losu matki. Również nie jest szczęśliwa w życiu, ale złość wobec ojca jest tak silna, że przeniosła się na każdego innego mężczyznę. Próbowała tworzyć relacje, jednak żadna nie trwała długo. Jej lęk przed alkoholem, kontrolą był tak silny, że nie umiała stworzyć związku, w którym mogłaby oprzeć się na mężczyźni i mu zaufać. Można powiedzieć, że połączyła się w bólu z matką i wyraża nie tylko swój gniew na ojca, ale też gniewa matki na ojca. Odrzuciła wszelkich mężczyzn, jej złośc jest tak silna, że skreśliła tych, którzy z tą historią nie mają nic wspólnego.
Wpływ obciążeń pokoleniowych na synów
Mowa o córkach, a gdyby to był syn?
- Być może miałby problem z męskością, którego oczywiście nigdy by tak nie nazwał. Wyrażałoby się to np. zbyt dużym zbliżeniem do matki i niemożliwością znalezienia sobie parterki w obawie przed porzuceniem matki. Bo jako syn musiał się nią opiekować i chronić przed agresywnym ojcem.
- Inny chłopiec mógłby swoja męskość, której nie mógł budować w relacji z ojcem pozornie zyskać poprzez zachowania agresywne w rodzinie, która buduje. Oczywiście obiecał sobie, że stanie się lepszy od ojca, jednak w chwilach bezsilności, które on nazywa prowokacją innych zdarza mu się zachować podobnie, jak on. Wtedy tłumaczy sobie, że on nie robi tego, aż do tego stopnia, jak ojciec.
Inną opcją jest to, że któreś z dzieci mogłoby mieć problemy z alkoholem, jak również tak samo prawdopodobne może być to, że któreś z dzieci założy szczęśliwą kochającą się rodzinę.
Wpływ obciążeń pokoleniowych na kolejne pokolenia
Co dzieje się z kolejnymi pokoleniami? Część rzeczy wprost część zupełnie nieświadomie powtarza się, lub powielają się jej aspekty. Oczywiście ktoś z rodziny może mieć problemy z alkoholem, ktoś może mieć trudności z utrzymaniem małżeństwa i wchodzi w kolejne związki.
Optymistyczne rozwiązanie
Istnieje oczywiście jeszcze inna alternatywa, bardziej optymistyczna. Taka, że kolejne relacje które się tworzą na skutek dobrych dalszych doświadczeń z innymi ludźmi. Na skutek obiektów, które zastąpiły matkę, albo ojca czyli tzw. dobre ciocie, mentorzy, autorytety, osoby, które miały znaczący wpływ na to, że udało się z jakimś stabilnym dorosłym zbudować bezpieczną relację i mieć inne doświadczenia niż tylko te traumatyczne.
Kiedy udaje się stworzyć dobrą relację z partnerem, wtedy w obliczy tych różnych okoliczności, które dzieją się już później, albo obok czasami jest możliwa bliskość z innym ważnym dorosłym.
To powoduje, że w kolejnym pokoleniu przed skutkiem tych traum może te dzieci chronić dobra więź z matką, albo ojcem.
Bo być może któreś z nich mogło zbudować więź właśnie z tym dzieckiem, choć nie mogło się to pojawić z innym, ani wcześniej. Nie ma więc jakiś trwałych reguł dotyczących lojalności, które tworzą się w rodzinie, przekazów, które w rodzinie krążą.
Obciążenia pokoleniowe są głęboko w podświadomości
Jedno jest pewne, że doświadczenia, które są nienazwane, niewypowiedziane stają się elementem podświadomości. „Kiedy relacja z rodzicami jest dobra stajemy się bardziej otwarci na to co przynosi życie.
Jeśli jednak nasz związek z rodzicami jest z jakiegoś powodu trudny możemy nie mieć dostępu do całej swojej siły życiowej” („Nie zaczęło się od Ciebie” – Mark Wolynn) i czuć ograniczenia i cierpienie i nie rozumieć dlaczego tak jest.
Rola miłości i bliskości
Można więc powiedzieć, że „to jakimi matkami były nasze babcie wpływa na nas za pośrednictwem naszych matek. Jej bóle i smutki relacja z dziadkiem” („Nie zaczęło się od Ciebie” – Mark Wolynn), doświadczanie wojny, śmierci, opuszczenia przez bliskich kształtuje ją jako osobę. Jeśli nie doświadczyła miłości od swojej matki, bo np. utraciła ją podczas holocaustu, to wychowywała się jako mała dziewczynka bez doświadczenia posiadania mamy.
A to od mamy uczymy się z kolei i doświadczamy tych wszystkich matczynych uczuć, które później możemy dać swojemu dziecku. Tak samo jest z ojcem, jeśli go zabrakło, albo żył, ale z różnych względów, np. praca choroba był nieobecny wpływa zarówno na syna, jak i na córkę. I choć nasza pamięć nie sięga do tamtych wydarzeń, to pewne rzeczy zostały nam przekazane z pokolenia na pokolenie poprzez doświadczenia innych, bliskich nam osób.
To sposób okazywania miłości, czułości, opieki, troski, zgody na płacz, smutek i złość. Skutki tego, możemy odczuwać bardzo głęboko, bo nie chodzi tylko o dziedziczenie, ale też o to, „jaką opieką byli otoczeni nasi rodzice w dzieciństwie. Wszystko to wpływa na nasz stosunek do partnerki czy partnera do samych siebie i wreszcie do własnych dzieci. To rodzice przekazują dzieciom wzór opieki rodzicielskiej, najczęściej taki, jakiego sami doświadczyli.” („Nie zaczęło się od Ciebie” – Mark Wolynn)
Matryca zapisana w ciele i w mózgu
„Wzory te są zapisane w naszym ciele, w naszym mózgu”(„Nie zaczęło się od Ciebie” – Mark Wolynn). Więź między rodzicami, a dziećmi jest kluczowa dla dalszych relacji. Jest swego rodzaju matrycą, którą powielamy i przykładamy do innych ludzi, choć nie chodzi tu o kopię doświadczeń jeden do jednego.
Przeżywamy świat zgodnie z tą matrycą, to z kolei tworzy pewną siłą życiową. W książce „Nie zaczęło się od Ciebie” autor tworzy bardzo obrazowe porównanie do tego, o czym mówię. Pozwolę sobie przytoczyć jego słowa.
„Wyobraź sobie siłą życiową jako główny kabel przeprowadzający prąd do twojego domu. Wszystkie inne kable, które rozprowadzają prąd do pokoi zależą od tego głównego kabla. Choćbyśmy nie wiem jak dobrze zadbali o okablowanie domu bez połączenia z głównym kablem, prąd nie będzie płynął”
Ważne jest także wiedzieć to, że wszyscy ludzie popełniają różne błędy, nasi dziadkowie, rodzice również. Zadają nam niezamierzony ból bez względu na to, jak bardzo by się starali zawsze w relacji zadzieje się coś, z czym może być nam trudno.
Odpowiedzialność jest po naszej stronie
Problemem nie jest to, co dziadkowie zrobili naszym rodzicom, a rodzice nam, a my dzieciom. Problemem jest to, że nie potrafimy się odkleić od tego. Czujemy, że pewnych rzeczy od nich nie dostaliśmy i cała trudność polega na tym, aby się z tym pogodzić i przyjąć, że są pewne rzeczy, które od nich otrzymaliśmy i takie których zabrakło. Możemy czerpać z naszych babć, dziadków, rodziców nawet jeśli nie zawsze było widać ich wsparcie, uczucie, miłość, czy sprawiedliwość to oni chcieli dla nas, jak najlepiej. Dawali nam to najlepiej jak potrafili, tak jak umieli.
Na szczęście swoją opowieść na temat miłości możemy tworzyć przez całe życie. Ludzie transformują to, czego nauczyli się jako dzieci i młodzi ludzie. Szukamy więc takiego wzoru miłości, który będzie bardziej zaspokajał i odpowiadał naszym potrzebom. Co może sprawić, że będziemy czuli się bardziej równowadze, w harmonii. Zmiana nie jest łatwa, bo To, co znamy, daje poczucie bezpieczeństwa, więc zmiana nie jest łatwa, ale jest możliwa.
Zacznijmy więc od przyglądania się relacji z rodzicami, takiej, jaka ona jest aktualnie, bez względu na to, czy masz kontakt z nimi, czy nie, czy oni żyją, czy już odeszli. Nasza historia czeka, aby ją odkryć. Wspomnienia, słowa, mapy, matryce – wszystko jest w nas, brakuje nam tylko odwagi do odbycia podróży. Wszystko, co potrzebne do wyzdrowienia mamy jednak w sobie. I choć czasem to długi i bolesny proces, to zawsze wymaga on rozmawiania.
Rola psychoterapii w pracy nad obciążeniami pokoleniowymi
To terapia najbardziej pomaga dostać się do tych części, których w naszych historiach zabrakło. Często to poczucia, że mogę być taki, jaki jestem, że nic nie muszę, że taki jaki jestem, jestem ok, że nie muszę się dla nikogo starać, że nie muszę działać, by zyskać czyjąś miłość.
Terapia pozwala na uzupełnienie tych braków, pozwala na pozyskanie doświadczeń, których kiedyś zabrakło. A przede wszystkim pozwala na stworzenie bezpiecznej więzi. To z kolei zmienia całą naszą otaczającą rzeczywistość i relacje z najbliższymi.
Czasami to co nie odkryte tak bardzo wpływa na ludzi, że będąc w związku trudno im wytrwać, trudno im czuć się szczęśliwym. Pewne rzeczy można w parze załatwić, nauczyć się, ale niektóre z nich wymagają indywidualnej podróży z terapeutą. Dopiero ten element sprawia, że trauma opowiadana słowami przestaje mieć tą niszczycielską siłę.
Opowiadana słowami sprawia, że zaczyna pojawiać się obraz, historia, opowieść, a co za tym idzie pojawia się ulga, zrozumienie i mamy możliwość zostawienia bagażu, który świadomie, bądź nieświadomie nieśliśmy przez nasze życie.
Dodatkowo zapraszam Cię na grupę Rozmowy Między Parami na Facebooku, gdzie możesz porozmawiać z innymi parami o różnych sytuacjach związkowych i podzielić się swoimi doświadczeniami.
Bibliografia
„Nie zaczęło się od Ciebie” Mark Wolynn
„Włoskie szpilki” Magdalena Tuli
0 komentarzy