Technik do poradzenia sobie z bólem po rozstaniu jest wiele. Nie wszystkie znamy i nie wszystkie są skuteczne. W tym artykule chcę przyjrzeć się kilku aspektom, które są najczęstsze w działaniu osób, które próbują sobie poradzić z rozstaniem. Opiszę także co robić, dana osoba otrzymuje tego typu rady od bliskich osób. Sprawdźmy, czy i kiedy ma to szansę powodzenia, czy może to pomóc, czy jednak bardziej zaszkodzić.
Gdzie mam wysłać pierwszy mail ze wsparciem?
Spis treści:
- Nie utrzymuj kontaktu z ex
- „Ale ja muszę” – czy aby na pewno?
- Nawiązuj relacje, wyjdź do ludzi, poznaj kogoś
- Wyciszenie nawracających myśli
- Spraw, aby ex żałował rozstania
Jeśli wolisz słuchać niż czytać, możesz odsłuchać ten artykuł w formie podcastu klikając poniżej.
Nie utrzymuj kontaktu z ex
Przyjaźń po rozstaniu jest możliwa tylko w określonych sytuacjach. Na przykład wtedy, gdy dwie osoby są na to gotowe i rozstanie nastąpiło po wspólnej ich decyzji. W innej sytuacji, kiedy to Ty jesteś osobą porzuconą i najpewniej Twoje uczucia względem drugiej osoby istnieją, to kontakt z nią Ci nie służy.
W innej sytuacji nie jesteście na tym samym poziomie, jeśli chodzi o przeżywanie emocji. Ty masz w sobie ich mnóstwo, a druga osoba już zdążyła przejść ten moment decyzji, że to koniec. W Tobie gotują się emocje, być może czujesz ich cały kocioł.
To jak mieszanka smutku, rozczarowania, złości, żalu. Trudno w takim momencie przejść do porządku dziennego i nagle, z dnia na dzień, przejść od sytuacji, w której ktoś jest dla Ciebie najważniejszy w życiu, do sytuacji, kiedy będziecie tylko przyjaciółmi. Dlatego rozeznaj sytuacje, czy masz gotowość na taki kontakt, czy przyjaźń ma być argumentem do tego, aby całkiem tej relacji nie stracić. Niekiedy uważamy, że wręcz musimy mieć kontakt z ex. Dlaczego?
„Ale ja muszę…” – czy aby na pewno?
Zdaję sobie sprawę, że w tym bólu i cierpieniu kontakt z ex powoduje chwilowe uśnieżenie tego bólu. Jednak trzeba zauważyć, że jest to jak doraźny środek przeciwbólowy.
Na moment czujesz się lepiej, bo odzyskujesz kontrolę, a Twój system przywiązaniowy wpada w iluzję, że wcale tego nie tracisz, co jest ważne dla Ciebie.
Ale ja muszę:
- wytłumaczyć innym, jak to było i spotkać się z jego rodziną i powiedzieć, jak doszło do rozstania…
- zabrać od niego rzeczy…
- odpowiedzieć na wiadomość, bo nie wypada ignorować…
- jej pomóc, wesprzeć ją…
- złożyć mu życzenia…
Tego typu „przymusy” stają się argumentem, aby nie odpuścić, często by nie pogodzić się ze stratą. Są oczywiście wyjątki, kiedy dalej pracujemy ze sobą, albo mamy dziecko i kontakt niejako jest przymusowy. Wtedy potrzeba innych oddziaływań, aby się wesprzeć, bo z kontaktu zrezygnować nie zawsze się da. Głębiej wątek omawiam w webinarze „Jak poskładać się po rozstaniu”.
Nawiązuj relacje, wyjdź do ludzi, poznaj kogoś
Prawdą jest, że bardzo często po rozstaniu izolujemy się od ludzi i unikamy kontaktu. Z bardzo różnych powodów. Czasami się wstydzimy, bo zranienie uderza w nasze poczucie własnej wartości i czujemy się ośmieszeni, boimy się, co powiedzą ludzie.
Innym razem jesteśmy tak przybici, że nie jesteśmy w stanie skoncentrować się na spotkaniach towarzyskich.
Oczywiście wszystkie te zachowania są naturalne. Jednak warto też pilnować, by nie zapędziły nas w kozi róg i nie sprawiły, że nasze przykre uczucia się pogłębią.
Wtedy też często przychodzą na ratunek znajomi, którzy mówią „poznaj kogoś, wyjdź do ludzi, nie możesz tak siedzieć sam/a”. To wszystko prawda. I kontakt z ludźmi jest leczący i czasem, nawet jeśli bardzo nam się nie chce, warto z kimś pobyć.
Istnieje jednak duże ryzyko, gdy jesteśmy zachęcani (albo sami mamy taki pomysł), żeby znaleźć kogoś, kto nas pocieszy, wejść szybko w nowy związek. W tym zranieniu bardzo potrzebujemy kogoś, kto nas pocieszy, kto wysłucha nas w tym cierpieniu, okaże się wrażliwy na to, co dzieje się w nas. I jak za ruchem magicznej różdżki zaczyna opiekować nasze rany.
Wtedy zdarza się, że mylimy miłość z opieką, troską, z czymś, co nazwałabym plastrem na zranienie.
Niewłaściwe relacje
Niestety, czasem wchodzimy w relacje, w których to my jesteśmy traktowani jak plaster, a czasem to my kogoś tak traktujemy. Często nie dzieje się to świadomie. Cierpiąc, rozpaczliwie szukamy ukojenia, a jeśli ukojenie przynosi kontakt z drugą osobą, chcemy go więcej i więcej. Trudno nam się zatrzymać.
I nagle może się okazać, że jesteśmy w bardzo niewygodnej sytuacji, niekomfortowej. Bo albo komuś zrobiliśmy nadzieję, albo czujemy, że uwikłaliśmy się w relację, w której nie chcemy być. Rozum walczy z sercem i dokładamy sobie kolejnych emocji i natrętnych myśli, że przecież „co z nami nie tak, że tutaj mamy bezpieczną relację, a nie umiemy się otworzyć”.
Pomijając to, że to nie jest moment, w którym jesteśmy gotowi na relację, bo ciągle porównujemy drugą osobę do ex np.:
- nie całuje jak on/a;
- nie przytula jak on/a;
- żartuje i mówi nie tak, jak on/a;
- nie umie XYZ tak, jak on/a itd.
Nie patrzymy więc na to, kim ta osoba jest, tylko patrzymy na to, kim ona NIE jest.
Czasem orientujemy się po latach, gdy ta relacja nie daje nam satysfakcji, a my nie zorientowaliśmy się na czas, że była tylko lekiem na tamto zło. Po latach te odkrycia są bardzo bolesne.
Nawiązuj tylko te relacje, które Ci służą i są dla Ciebie wsparciem. Zawsze sprawdzaj, jakim ukrytym motywem się kierujesz. Nie narażaj się na wchodzenie w relacje, które będą Ci utrudniać poradzenie sobie z tą sytuacją przez swoją dwuznaczność.
Wyciszenie nawracających myśli
Ania, zadręczając się swoimi myślami, wpada na pomysł, aby wyjść na miasto, upija się do nieprzytomności, bierze więcej godzin w pracy. To wszystko działa do momentu, aż Ania zatrzyma się. Być może pojedzie na wakacje, zachoruje, zostanie sama w domu. Nagle pęd się skończy i coś wewnętrznego albo zewnętrznego zrobi jej stop. Wtedy jak fala uderzeniowa ze zdwojoną siłą przyjdą wszystkie te emocje, które blokowała od środka i wygaszała je działaniem.
Kompulsywne myśli, które pojawiają się właściwie w każdym momencie dnia. Bardzo często dostajemy wtedy rady, aby czymś się zająć. Przekierowanie uwagi z pewnością daje chwilową ulgę. Jednak efekt jest taki, że po czasie tych myśli możemy mieć jeszcze więcej.
Rzeczywiście znalezienie dla siebie zajęcia może być nawet korzystne. Jednak pod warunkiem, że jednocześnie zajmujemy się też myślami, które do nas przychodzą, bo są to bardzo ważne informacje dla nas.
Aby je wyciszyć, przede wszystkim musisz je wyłapać. Pojawiają się one pod różną postacią, np. przewidywania najgorszego, obwiniania się, samokrytyki, poczucia beznadziejności, chęci zemsty na drugiej osobie, różnych lęków.
Są to rzeczy, z którymi nam jest trudno i próbujemy się ich pozbyć, ale warto na nie patrzeć w inny sposób.
Spraw, aby ex żałował rozstania
W internecie znajdziesz bardzo dużo porad na temat tego, co zrobić, aby go odzyskać. Jak się zachowywać, aby on nie poczuł, że Ciebie to zraniło? Jak mu pokazać, że nie przejmujesz się tym rozstaniem?
Zawsze mnie zastanawia ta koncentracja na drugiej osobie. Jeśli mam robić wszystko to, aby pokazać coś ex, to gdzie jest przestrzeń na mnie i moje emocje?
Ktoś mi mówi „nie blokuj go w social mediach, bo od razu zorientuje się, że Cię to ruszyło i zabolało, nie usuwaj ze znajomych”. Rozumiem przekaz, czasem robimy coś impulsywnie, by coś zademonstrować i w takich sytuacjach może nie jest to najlepsze wyjście. Jednak jeśli każdego dnia oglądam czyjąś relacje, widzę posty, do tego z nową partnerką, to czy to nie wpływa na mnie?
Naprawdę mam zaciskać zęby i pokazać osobie (pomijając fakt, że ta osoba może totalnie mnie ignorować i kompletnie nie zastanawiać się, dlaczego ja podejmuje takie, a nie inne działania, dlaczego jej nie blokuję), że mnie to nie rusza, ponosząc jeszcze większy koszt, bo mierząc się z czymś, co jednak wywołuje moje emocje?
Próba pokazania komuś czegoś może odwrócić się przeciwko nam i sprawić, że sami wpadniemy w pułapkę, którą na kogoś zastawiamy.
Pokaż mu, co traci…
Inna wspaniała rada… pokaż mu, co traci. Zachęca się, aby w social mediach pokazywać to, co najwspanialsza w naszym życiu, by:
- zadbać o figurę, oczywiście motywem jest to, by zobaczył/a, co traci,
- wyjechać gdzieś, zrobić coś szalonego, by zobaczył/a jak mamy wspaniały czas,
- spotykać się jak najwięcej z ludźmi, by potem chwalić się tym w social mediach, by on/a to zobaczy,
- wrzucić w social media swoje zdjęcie z kimś, niekoniecznie z twarzą tej osoby, może nawet z sugestią, że z kimś jesteś, pokazując np. dwa kieliszki, albo dwa talerze. Po co? By wzbudzić emocje w nim/niej.
Wszystko koncentruje się wokół tego, by wzbudzić ciekawość i pokazać, że u Ciebie jest dobrze. Pozostawiać pole do domysłów i interpretacji, pokazywać dwuznaczności, by wywołać emocje w drugiej osobie. A co z Twoimi emocjami w tym czasie?
Czy to będzie działać na innych?
Zdecydowanie. Ludzie kochają interesować się życiem innych ludzi. Czy to pomoże Tobie? Na chwile tak. Zaliczyłabym to do kategorii rzeczy, które są jak plaster na złamane serce. Z psychologicznego punktu widzenia, to tylko odreagowanie i próba poradzenia sobie z bólem, przynosi chwilową ulgę. Gorzej, jak na drugiej osobie nie robi to żadnego wrażenia i zastajesz w reakcji pustkę.
Oczywiście można fantazjować, co to MU/JEJ zrobiło. Pamiętaj jednak, że to Twoja fantazja i dowartościowanie Twojego ego, „ale mu/jej teraz pokazałam”. Może nie mieć wiele wspólnego z realnością, a do tego wypala Cię emocjonalnie i utrudnia przeżycie autentycznych emocji, które są w Tobie.
To wszystko ma służyć tylko temu, aby się dowartościować. Jeśli bowiem ogląda, albo słucha opowieści o nas od znajomych, to znaczy, że coś znaczymy, to znaczy, że jesteśmy coś warci? Obiektywnie – tego nie wiemy. To jaką narrację i znaczenie przypiszemy danej sytuacji – zależy od nas.
Jednak często tego typu działa, to budowanie fałszywego poczucie własnej wartości, które wystarczy tylko na moment. Potem znów trzeba coś zrobić, bo pustka powraca, ból powraca.
Jak sam siebie blokujesz
W związku z tym blokujesz swoje emocje, zaprzeczasz im, tracisz energię na rzecz ex. Nie inwestujesz jej w siebie, na opiekowanie się sobą, zaglądanie do tego, co Ty czujesz, potrzebujesz. Nie chodzi o zakopanie się w bólu i żalu, ale o takie zadbanie o swoje emocje, które pozwolą Ci szybciej wyjść z cierpienia.
To wszystko sprawia, że nadal masz więź z tą osobą… nieważne, że trudną i pełną emocji, ale nadal ona istnieje, nie wygasa.
Oczywiście podejmowanie różnych opisanych działań jest ok, jeśli robisz to dla siebie, a nie na pokaz. Każdy z nas przechodzi inaczej rozstanie, etapy są różne, a my możemy potrzebować różnych rzeczy. Warto zawsze szukać rozumienia „po co robię daną rzecz i dla kogo”.
Ludzie mówią, że robiąc takie rzeczy, jak opisałam wyżej, jesteśmy ponad to, kontrolujemy, jesteśmy mądrzy. Że mamy wpływ i jesteśmy w stanie kontrolować to, jak ktoś się poczuje z tym, co robimy.
Wydaje mi się, że dojrzałość polega właśnie na tym, że nie muszę nic i nikogo kontrolować. Nie muszę dostosowywać swojego życia pod publikę, pod robienie czegoś na pokaz. Jednocześnie mogę przeżywać tę dumę wewnątrz. Ktoś powie, „no ale to ta osoba będzie po prostu myślała, że przecież ja sobie nie radzę.”
Otóż dojrzałość moim zdaniem polega na tym, że nie muszę zajmować się tym, co ktoś myśli i niczego udowadniać komukolwiek.
Gdzie mam wysłać pierwszy mail ze wsparciem?
Bibliografia:
Harris „Zderzenie z rzeczywistością”
Viorst „Małżeństwo dla zaawansowanych”
Howatt „Pułapki samotności”
Riso „Jak mądrze kochać”
0 komentarzy