„Możesz przestać się kłócić o obowiązki domowe” – to zdanie, które po pierwszej nadziei uruchamia lawinę kontrargumentów.
„To niemożliwe, mówię do niego, aby zaczął się angażować, ale to nic nie daje, wiecznie muszę mu o tym przypominać”
„Faceci tacy są, nigdy nie można na nich liczyć, rozmawiam z koleżankami, to wiem jak jest”.
Agnieszka też słuchała koleżanek, a Tomek w oporze przed etykietowaniem go jako lenia, realnie się wycofywał z zaangażowania w domu.
Jednak oni rozwiązali ten problem, dzięki metodzie, którą chcę opisuję w tym artykule.
Poznaj Agnieszkę i Tomka, którzy wśród znajomych byli zawsze uznawani za przykład pary idealnej, żyjącej w pełnej harmonii. Jednak mało kto wiedział, że ich życie domowe bardziej przypominało występ bardzo amatorskiej orkiestry wiejskiej na weselu.
I to tak bardzo po północy. I bez harmonii…
Jeżeli wolisz słuchać niż czytać, zapraszam Cię do wysłuchania odcinka w formie podcastu:
Pozory mylą
Na zewnątrz starali się utrzymać pozory, ale gdy zamykały się drzwi domu, ich życie niestety zgrzytało. Głośno i boleśnie.
Tomek, wciąż zanurzony w wirze pracy, odczuwał ogromne poczucie winy, gdy nie mógł poświęcić odpowiednio dużo czasu Agnieszce. Jego obowiązki zawodowe często kradły czas przeznaczony na życie osobiste.Choć powtarzał, że to dla dobra rodziny, czuł, że momentami przegina coraz bardziej.
Agnieszka, która od dłuższego czasu nie pracowała – zdecydowali tak razem – czuła coraz większą frustrację i tęsknotę. Musiała przyznać, że Tomek stara się jak może, żeby poświęcić jej maksymalnie dużo czasu, często kosztem własnych planów. Czuła jego starania…
Ale w tym pozornie pełnym ustępliwości tańcu czuli narastający konflikt, a w ich oczach pojawiały się niewypowiedziane emocje. Oboje byli sfrustrowani i zmęczeni, aby uniknąć sprzeczek uciekali w milczenie.
Agnieszka również dużo pracowała. Przyjmowała na siebie mnóstwo obowiązków domowych, czując, że to jej rola jako partnerki niepracującej. Jednocześnie starała się dostosować do aktywności Tomka. Czasem podziwiała elastyczność, którą praca jej partnera zapewniała, ale nie ukrywała frustracji, gdy czuła, że jest czas na wspólne chwile, a on często miał coś ważniejszego do zrobienia.
W końcu zaczęli funkcjonować w niewidocznym dla oka harmonogramie, dostosowując się nawzajem, aby uniknąć konfliktów. Oboje obserwowali taki model w swoich rodzinnych domach, że czasem lepiej coś zrobić, niż się kłócić. Agnieszka rozmawiała wielokrotnie z koleżankami, które często dopingowały jej:
„Nie pozwalaj mu na to, niech też coś robi, podziel obowiązki po równo”.
Inna znajoma natomiast mówiła:
„Zamiast się tyle prosić, lepiej już zrobić to samemu”.
Ale żadne z nich nie zdawało sobie sprawy z tego, jak wiele poświęceń dokonuje druga osoba. Nikt też nie czuł, jak wiele własnych granic pozwala przekraczać. Frustracja narastała…
Czy któreś z nich miało odwagę przerwać ten taniec? Nie.
Czy któreś z nich zdawało sobie sprawę, że mogą porozmawiać i znaleźć inny sposób na wspólne funkcjonowanie? Być może…
Jak nieświadomie bierzemy na siebie zbyt wiele
Przyszła chwila, gdy oboje zrozumieli, że podjęli nieświadomą decyzję o przyjęciu pewnych obowiązków na siebie. Każdy dostał przydział, na który nieświadomie się zgodził.
Czy czuli się w tym dobrze? Nie.
Czy budowali do siebie w związku z tym wzajemną wrogość? Tak.
Czy dbali o siebie? Tak.
Czy jednak druga osoba zdawała sobie z tego sprawę? Zdecydowanie nie.
Jak się domyślasz poświęcanie siebie związane z:
- kultem matki polki,
- wychowywaniem się w domu, gdzie występują problemy z alkoholem,
- pełnieniem roli opiekuna swoich rodziców,
może wpływać na to, że zaczynamy żyć w schemacie:
„Zadowolę cię, aby mieć Twoją miłość”.
Czy plan obowiązków domowych zawsze działa?
Jak pary próbują z tego wyjść, jak już się zorientują?
Poprzez ustalenie listy, co i kto ma robić.
Choć nie tylko związki, w których jedna lub obie osoby mają tendencje do zadowalania drugiej, próbują rozwiązywać problem za pomocą listy obowiązków i sprawiedliwego podziału.
Jak to działa i czy rzeczywiście działa?
Ostatecznie Agnieszka zaproponowała Tomkowi rozwiązanie, na które on przystał.
Usiedli z listą, wypisali wszystkie obowiązki domowe, jakie istnieją.
Zaczęli negocjacje.
Nie poszło to najgorzej, choć po drodze wiele razy się pokłócili. Jednak oboje mieli główny cel przed oczami – przestać kłócić się o obowiązki domowe.
Nie każdy wyszedł usatysfakcjonowany, co do wszystkich kwestii. Jednak plan i jasny podział kto i co robi, za co jest odpowiedzialny wydawał im się rozsądny.
I rzeczywiście u niektórych par, może mieć zastosowanie.
Jednak u większości to nie zadziała.
Dlaczego?
Problemem nie jest to, co kto ma zrobić.
Każdy to wie i widzi, kiedy napotyka bałagan.
Problemem jest to, dlaczego ktoś tego nie robi.
A tego nie da się rozwiązać planem działania. To jest coś, co dotyka naszego wnętrza jako jednostki.
Jest jednak w tym coś głębiej.
Jak nieuświadomione schematy wpływają na nas?
Razem, jako para tworzymy pewien układ. Niepowtarzalny i z żadną inną osobą nie możemy tego powtórzyć w dokładnie ten sam sposób.
I tym nie potrafimy się zająć.
Nikt nas nigdy nie uczył. Przypomnij sobie, jak to było w Twoim domu. Każdy z rodziców, świadomie bądź nie, miał przypisaną jakąś rolą. Widzieliśmy to jako dzieci.
Nagle, już jako dorośli ludzie, wdrażamy coś do naszej relacji, druga osoba też coś wdraża … i po zsumowaniu całości to nie działa. Każdy realizuje swoją wizję bez wspólnego zrozumienia i porozumienia… Jak widzisz, to nie może się udać.
Nie dziwi mnie jednak, że ludzie szukają jasnych konkretnych podziałów. Wydaje się to proste.
Jest określona ilość obowiązków, dzielimy je na pół albo proporcjonalnie do zaangażowania w inne aspekty życia. Każdy czuje, że jest w miarę sprawiedliwie i już.
Tylko dlaczego zwykle jedna strona nadal czegoś nie robi? Za to druga bierze to na siebie?
Oto jest pytanie, na które nie tylko znam odpowiedź, ale i od razu mogę zaproponować rozwiązanie.
Gdy już postanowisz, że chcesz spróbować inaczej, niż ustalając kolejny plan podziału obowiązków domowych, który nie działa, to warto to zrobić dobrze. Zrobić to tak, żeby się nie zniechęcić przy pierwszej próbie. By kolejne zaangażowanie mogło zakończyć się myślą „idziemy o krok do przodu”.
Być może obawiasz się, że znów będzie tak samo. Ty coś robisz, a druga strona nie. Może stawiasz sobie pytanie, czy Twój partner może się zmienić, czy efekt wychowywania go przez nadopiekuńczą mamę nie odcisnął piętna na zawsze. Z drugiej strony może boisz się, że faceci tak mają, a Ty jesteś skazana na porażkę. Być może czujesz, że podejmiecie kolejną próbę, a to i tak nic nie da, bo przecież żadne rozmowy nie działały, a już tyle prób było podjętych – czy takie myśli pojawiają się w głowie?
Nie wystarczy umieć rozmawiać. Musi pojawić się dodatkowa umiejętność, która jest potrzebna, by się wzajemnie rozumieć i wziąć swoje potrzeby pod uwagę.
Bez tych umiejętności nie uda Ci się żadna ważna rozmowa.
Ostatnio w gabinecie jeden z pacjentów powiedział mi takie zdanie:
„Nie miałem pojęcia, że tamta kłótnia doprowadzi nas do rozstania”.
Wiesz, o co to była kłótnia? O pomaganie w domu – kto robi więcej, kto mniej, kto ile ma obowiązków.
Szkoda by było, aby to, o co dzisiaj się dzieje, było tym, co będziesz wspominać, jako początek rozpadu swojej relacji.
Dlatego powstała metoda, która pomoże Ci w takich sytuacjach działać lepiej.
Powiem Ci, co to jest. To umiejętność budowania więzi w rozmowie, nawet jeśli mamy inne zdanie, kłócimy się, nie zgadzamy się.
Jak?
Kiedy zaczniecie znów rozmawiać o tym, co trudne, to spróbuj posłuchać, co druga osoba ma do powiedzenia i przyjmij jej uczucia.
Jak to zwykle wygląda?
Umiejętność budowania więzi w rozmowie
Zobacz to na przykładzie:
Agnieszka – Chcę, abyś jutro zrobił zakupy po pracy. I jeszcze chcę, abyś zajął się popołudniu dzieckiem, bo ja chcę wyjść do koleżanki. Możesz to zrobić?
Ona jest dumna, bo powiedziała o sobie, o swoich potrzebach. Na razie idzie dobrze. Czeka na ich realizację.
Tomek – Jasne, zakupy zrobię, a co do wieczora, to zobaczę, jak ułoży mi się w pracy. Też chciałem dłużej zostać, żeby nadgonić jeden projekt.
Tu zaczynają się schody, bo ona przecież przeczytała w internecie, że trzeba mówić o uczuciach i potrzebach. Ale to nie działa. Jest oburzona, bo on znów nie może przejąć obowiązków.
Ona nie zdaje sobie sprawy z tego, że jej prośba, jeśli nie zakładała odmowy, stała się żądaniem.
Mówi więc tak:
Agnieszka – Ostatnio narzekałeś, że za mało czasu z nami spędzasz, a teraz wybierasz pracę?
Teraz jej prośba z żądania płynnie przeszła w pretensję. Nie ma też pojęcia, że właśnie zbagatelizowała sygnał o jego potrzebie, która rozmija się z jej potrzebą.
On uważa, że powinien zostać w pracy i stoi za tym jakiś powód (nadrobić zaległości).
Agnieszka zapewne ma ochotę powiedzieć, że on znowu chce zostać w pracy i ciągle wykorzystuje ten argument i ma już tego dość. Jest to normalne… ale jednocześnie działanie w ten sposób oddala ich od siebie jeszcze bardziej, a ich relację powoli spycha w przepaść.
Nie wiem, czy wiesz, ale będąc w takiej sytuacji jak Agnieszka, możesz zachować się inaczej.
Możesz zacząć rozmawiać w całkiem inny, o niebo lepszy sposób.
Za chwilkę pokażę Ci dokładnie, jak to zrobić.
Kłótnie o obowiązki domowe to nie zawsze kłótnie o „obowiązki domowe”
To często tak naprawdę kłótnie o uwagę, o bycie widzianym, o bycie ważnym dla drugiej osoby, o zauważenie potrzeb. Celem nie jest przekonanie kogoś do realizacji Twojej potrzeby. Celem jest droga. By w jej trakcie zbudować więź. Czując się ze sobą blisko, jesteśmy skłonni więcej od siebie dawać drugiemu człowiekowi.
W oddaleniu nie mamy do tego najmniejszej motywacji. Prędzej bierno-agresywnie będziemy zapominać o wykonywaniu obowiązków, co do których się zobowiązaliśmy.
A może to już dzieje się w relacji? Jedno z Was zapomina o umowie i zastanawiasz się, jak to jest możliwe, jak dorosły człowiek może mieć takie luki w pamięci i nie brać odpowiedzialności?
Kiedy nie uczymy się przyjmować uczuć drugiej osoby, słyszeć drugiego człowieka, widzieć jego potrzeby odpalają w nas się schematy, automatyzmy. Efektem jest kulminacja złości.
W silnych emocjach ludzie najczęściej nie chronią relacji. Złość bierze górę i wybucha. Raczej zbliżają się do przepaści, sprawdzając, jak długo wytrzyma.
Potem pojawia się bezradność. W bezradności ludzie nie mają już siły na próby kolejnych rozmów. Dziwisz się, skoro każda kończy się awanturą, albo cichymi dniami?
Potrzeba takich umiejętności, aby w nawet najgorszych momentach rozmowy poprowadzić ją w pewien specyficzny sposób, aby stała się Waszym sukcesem, a nie porażką.
Nie zawsze cel, jaki sobie założysz, jest możliwy do osiągnięcia od razu. Jeśli chcesz budować relacje, które nawet podczas kłótni potrafią zadbać o związek, nie rezygnując przy tym z siebie, to musisz działać według konkretnych narzędzi, a nie jak emocje Cię poniosą.
Co więc konkretnie zrobić?
Nauczyć się słuchać tego, co jest najtrudniejsze do słuchania – o bólu, zawodzie, rozczarowaniu, smutku, zmęczeniu drugiej osoby.
A potem odpowiednio na to reagować, tak aby druga osoba poczuła się wysłuchana i zrozumiana. Nie odpowiadaj:
- radą – to weź zrób następnym razem inaczej (wydaje Ci się, że dajesz dobrą radę – jesteś w błędzie, opuszczasz drugą osobę w jej emocjach).
- negacją – no ok, tak to widzisz, chociaż według mnie wcale tak nie było (wydaje Ci się, że mówisz o sobie i przyjmujesz zdanie drugiego człowieka – jesteś w błędzie).
- tłumaczeniem – OK, słyszę Cię, ale przecież ja Ciebie nie chciałam zawieść, mi chodziło o to, że… (wydaje Ci się, że słuchasz i przyjmujesz uczucia drugiej osoby – jesteś w błędzie).
Jak to w takim razie zrobić?
Powiedzenie “no ok”, “słyszę, że ci trudno”, “widzę że czujesz się źle”, czy cokolwiek innego konstruktywnego, a potem od razu podzielenie się informacją, co to dla Ciebie oznacza, jest skazane na porażkę.
Uzyskasz odwrotny skutek, niż zamierzasz.
W 99% będzie odebrane jako próba odebrania autonomii i brak zrozumienia.
Jeśli chcesz naprawdę słuchać drugiego człowieka, kolejność działania jest taka:
- słuchasz, co mówi drugą osobę,
- potwierdzasz, że rozumiesz jej emocje,
- uznajesz swój błąd, jeśli był,
- potem pytasz o potrzeby drugiej osoby,
- dopiero teraz mówisz, co Ty potrzebujesz i jak to widzisz,
nie wcześniej niż druga osoba będzie czuła się w pełni wysłuchana i zrozumiana.
Jak taki wzorcowy dialog mógłby wyglądać na przykładzie Agnieszki i Tomka?
Agnieszka – Chcę, abyś jutro zrobił zakupy po pracy. I jeszcze chcę, abyś zajął się po południu dzieckiem, bo ja chcę wyjść do koleżanki. Możesz to zrobić?
Tomek – Jasne, zakupy zrobię, a co do wieczora, to zobaczę, jak ułoży mi się w pracy. Też chciałem dłużej zostać, żeby nadgonić jeden projekt.
Co w tym momencie mógłby powiedzieć Tomek inaczej?
Na przykład:
Tomek – Jasne, zakupy zrobię, a co do wieczora, to chciałem dłużej zostać, żeby nadgonić jeden projekt. Widzę jednak, że to ważne dla Ciebie, aby odpocząć i spędzić czas z koleżankami. Zastanówmy się, jak możemy to zorganizować, aby każdy z nas mógł zrobić to, co ważne.
Można też powiedzieć to troszkę inaczej:
Tomek – Jasne, zakupy zrobię, a co do wieczora, to chciałem dłużej zostać, żeby nadgonić jeden projekt. Czy byłoby dla Ciebie OK, jakbym wrócił wcześniej pojutrze? Albo innego dnia w tym tygodniu? Nie sądzę, aby szef mnie jutro puścił do domu wcześniej, przyciska mnie do oddania projektu i czuję duży stres. Nie chciałbym jednak, abyś przez to nie mogła zrobić tego, co dla Ciebie ważne.
Poprzednio Agnieszka wypowiedziała takie zdanie:
Agnieszka – Ostatnio narzekałeś, że za mało czasu z nami spędzasz, a teraz wybierasz pracę?
Dużo lepszym wyborem będzie na przykład:
Agnieszka – Słyszę, że chciałeś zostać dłużej w pracy. Widzę, że też miałeś jakieś plany na popołudnie. Ustalmy w takim razie inny dzień, jak możemy to zorganizować.
Można też powiedzieć to troszkę inaczej:
Agnieszka – Ooo…. szkoda, trochę mi przykro, bo umówiłam się z Agatą, ale faktycznie nie ustaliłam z Tobą wcześniej. Jestem już bardzo zmęczona byciem z nasza Zosią w domu, potrzebuję wyrwać się do dorosłych, to dla mnie bardzo ważne. Którego dnia mógłbyś wrócić wcześniej?
Możesz od razu wykorzystać to, co Ci pokazałam.
Chcesz wiedzieć, co Ci pomoże wreszcie przestać kłócić się o obowiązki domowe?
Już ten artykuł daj Ci podstawy, by zacząć to robić inaczej. Wiesz, z czego zrezygnować i na czym się skupić. Możesz zacząć już teraz.
Słuchaj uważnie drugą osobę, zwracaj uwagę na jej potrzeby i emocje. Co dalej? Może myślisz, że to tylko oddali Cię od spełnienia Twoich potrzeb – nic bardziej mylnego. Dbaj też o swoje granice, nie zapominaj o tym.
Piszę o tym w e-booku „Jak rozmawiać o obowiązkach domowych”.
Mając to narzędzie będziesz mieć pewność, czy działania, które podejmujesz przybliżają Cię do rozwiązania problemu, czy Cię oddalają.
Brak tych narzędzi sprawi, że będziesz ciągle w błędnym kole kłótni i nic się nie będzie zmieniać. Może poza jednym.
Twój związek będzie w gorszym stanie.
Korzystając z ebooka „Jak rozmawiać o obowiązkach domowych” dokładnie wiesz, w jakiej fazie konfliktu jesteście.
Masz konkretne metody i działania przydzielone do danej fazy. Uczysz się, jakie są zagrożenia w każdej z nich i potrafisz na nie zareagować, bo masz podane metody.
- Wiesz, jak mówić o tym, co boli.
- Pokazuję Ci, co zrobić, kiedy masz poczucie, że nic się nie zmienia.
- Omawiam, co konkretnie robić, gdy wpadniesz w pułapkę milczenia.
- Zobaczysz, jakie działania blokują rozwiązania trudności i pewnie zdziwisz się, że wielu z nas właśnie ich używa, jako strategii na poradzenie sobie z tym problemem. A to tylko pogarsza sytuację…
Obawiasz się, że może to już za Tobą?
Nic nie szkodzi, do każdej fazy opisałam koła ratunkowe, które pokazują, jak wyjść z pułapek, jak je dokładnie omówić i co konkretnie zrobić, a czego absolutnie nie.
Wiesz, kiedy słuchać emocji i potrzeb drugiej osoby, a kiedy postawić wyraźną granicę. Przede wszystkim pokazuję Ci, jak to konkretnie zrobić, aby się nie oddalać.
Masz plan, ale taki który zadziała. Wiesz, co mówić, czego nie mówić, co zrobić, gdy coś pójdzie w rozmowie nie tak.
Nie tylko masz plan skutecznego działania, ale też plan z wieloma kołami ratunkowymi, gdy zaczniecie zatapiać się w pretensjach i kolejnej kłótni.
Wiesz już, w jakiej fazie dialogu na temat obowiązków domowych jesteś.
Wiesz już, czego nie robić, a co warto robić, aby się dogadać.
Możesz to wszystko umieć, a żal poprzednich zranień będzie wypływał, co jakiś czas dlatego nie możemy zapomnieć o tym, że uczę Cię, jak rozmawiać o zranieniach, bo bez tego to wszystko na nic.
Tutaj możesz zobaczyć, co dokładnie zawiera ebook i przejrzeć listę tematów.
0 komentarzy