Kiedy trudno nam zaakceptować, że doszło, albo dojdzie do rozstania, możemy wpadać w pułapkę, w której mimo wielu zranień w związku jesteśmy w sidłach mechanizmów obronnych. Nie jesteśmy wtedy w stanie widzieć krzywdy, która się dzieje, bojąc się rozstania. Boimy się tego, co nastąpi. Nie wiemy, jak pogodzić się z rozstaniem.
Kiedy trudno nam zaakceptować, że doszło, albo dojdzie do rozstania, możemy wpadać w pułapkę, w której mimo wielu zranień w związku jesteśmy w sidłach mechanizmów obronnych. Nie jesteśmy wtedy w stanie widzieć krzywdy, która się dzieje, bojąc się rozstania. Boimy się tego, co nastąpi. Nie wiemy, jak pogodzić się z rozstaniem.
Gdzie mam wysłać pierwszy mail ze wsparciem?
Czasem te pułapki pojawiają się, gdy nie jesteśmy w stanie pogodzić się z rozstaniem, a czasem, gdy boimy się, że rozstanie nastąpi. Ten mechanizm może nas chronić przed przerwaniem relacji, która jest dla nas trudna.
Spis treści:
- Idealizowanie relacji
- „Ślepa na trudy” – ignorowanie problemów
- „Los tak chciał” – szukanie sensu w okrucieństwie
- „On jest taki wspaniały” – wyolbrzymianie zalet
- „To nie miało aż takiego znaczenia” – minimalizowanie problemów
- „Możemy zostać przyjaciółmi” – lepsze to niż nic
- Obok idealizacji mieszka dewaluacja
- Jak pogodzić się z rozstaniem?
Jeśli wolisz słuchać niż czytać, możesz odsłuchać ten artykuł w formie podcastu klikając poniżej.
Idealizowanie relacji
To, co utrudnia nam rozstanie, to fakt, że idealizujemy drugą osobę. Bardzo często zdarza się tak, że mimo bólu, zranienia, czasem nawet przemocy, widzimy drugą osobę w cudownych barwach. Mamy poczucie, że straciliśmy kogoś niezwykłego. Wiemy, że było wiele trudów, ale dominuje szereg zaprzeczeń, racjonalizacji i często wizja doskonałości drugiej osoby.
Jesteśmy w stanie przymknąć oko na wiele jej/jego działań i to sprawia, że albo trudno jest nam pogodzić się z rozstaniem, albo trudno podjąć decyzję o tym rozstaniu, choć właściwie wszystko się wypaliło, a związek bardziej nam szkodzi, niż nas uskrzydla.
„Nie odchodzę/ nie mogę się pogodzić z odejściem, bo on/a jest taki/a wspaniały/a.”
Mechanizm ten nazywa się idealizacją.
Motywem idealizacji może być:
- początek miłości,
- lek przed rozstaniem,
- chęć podbudowania swojego ego,
- aprobata społeczna,
- lęk przed samotnością.
Oczywiście pojawia się on na wiele różnych naszych lęków, czy obaw. Jednak w tym materiale nie chcę na lękach się skupiać, a na zobrazowaniu sytuacji, które utrudniają nam odejście od kogoś lub powodują, że trudno pogodzić się z rozstaniem, którego widmo nadchodzi.
Poniżej chcę podać Ci kilka przykładów, które zobrazują ten problem.
„Ślepi na trudy” – ignorowanie problemów
Monika wielokrotnie doświadczała zranień w relacjach, po każdym rozstaniu miała poczucie, że to z nią jest coś nie tak. Pewnego razu wpadła na pomysł, że przy kolejnym związku nie będzie zwracała aż tak uwagi na to, co trudne, bo nigdy sobie nikogo nie znajdzie. Uwierzyła więc swoim krytycznym głosom i zaczęła świadomie ignorować to, co jest trudne.
Przymykała oko na różne drobiazgi, a z drobiazgów robiły się rzeczy większe i większe. Uważała, że tak musi być, bo inaczej człowiek nie mógłby być w żadnej relacji, gdyby roztrząsać te wszystkie problemy.
W efekcie przestało jej już przeszkadzać to, że mąż ją zdradził, a od czasu do czasu, czyli codziennie popija piwo. „Piwo? Przecież to nie jest alkohol i każdy czasami coś tam sobie łyknie.”
Gosia miała podobnie, choć nigdy nie mówiła o tym wprost. Na imprezach jej mąż często mówił o tym, że gra na giełdzie, ale jakieś tam drobne pieniądze. Kiedy któryś ze znajomych pytał go o więcej, ucinał temat albo mówił tak niejasno, że nie dało się tego zrozumieć.
Gosia uważała natomiast, że koszty życia rosną, więc od czasu do czasu zaczęła zostawać dłużej w pracy, aby więcej zarobić. Tłumaczyła to też tym, że Patrykowi ostatnio obcięli premię. „Wiadomo, jak jest, kryzys dotknął wszystkich”. Nie chciała wierzyć, kiedy znajomi mówili, że widzieli go czasami w kasynie. Za każdym razem pytała „ale o czym Ty mówisz, to niemożliwe”.
Ktoś może zapytać „Ale to jak długo można tak żyć?”. Otóż długo, jednak kiedy wszystkie trudności i kłamstwa wyjdą na światło dzienne. To samooszukiwanie siebie będzie miało ogromne konsekwencje i będzie boleć jeszcze bardziej.
„Los tak chciał” – szukanie sensu w okrucieństwie
Agata wierzyła, że to, co nam się przytrafia, nie dzieje się bez powodu. Miała takie powiedzenie, że „Bóg nie da nam dźwigać ciężaru, którego nie uniesiemy”. Uważała, że to, co jej się przytrafia, ma jakiś głębszy sens, jest po coś. Szukała więc rozumienia w tym, co życie jej przynosi. Znosiła więc przemoc i alkoholizm męża i uważała, że poradzą sobie. Jej cierpienie jest po to, by wyciągnąć z niego jakąś lekcję.
W tym miejscu chciałabym dodać, że nie jest prawdą, że człowiek jest w stanie wszystko wytrzymać i że życie przynosi nam różne doświadczenia po to, aby nas czegoś nauczyć. Nie wszystkie doświadczenia mają sens, są zwyczajnie trudne i traumatyczne, czasem sami zgadzamy się na autodestrukcję. Dlatego warto w takich sytuacjach sięgać po pomoc.
„On jest taki wspaniały” – wyolbrzymianie zalet
Ten sposób idealizacji jest podobny, jednak ukierunkowuje się przede wszystkim na to, aby wyolbrzymić czyjeś dobre strony. Oczywiście też zakłada pomijanie tego, co trudne, co raniące, co krzywdzące, co niekomfortowe. Nacisk położony jest jednak przede wszystkim na gloryfikowanie drugiego człowieka.
Możesz sobie wyobrazić, że ten mechanizm podobny jest do fazy zakochania, zauroczenia, kiedy zupełnie nie znajdujemy czyichś wad. Wydaje nam się, że znaleźliśmy kogoś wyjątkowego, wspaniałego i niezwykłego. Po rozstaniu to też możliwe. Możemy też się samobiczować myśleniem, że my, jako te niewiele warte istoty, nie zasługiwaliśmy na kogoś tak wspaniałego,. Pojawia się często takie zdanie „Nie mogę uwierzyć, że ktoś taki zwrócił na mnie uwagę, więc nic dziwnego, że ostatecznie odszedł”.
Możemy mieć poczucie, że powinniśmy się bardziej starać i więcej robić, aby tę osobę zatrzymać. Całą winą obarczamy siebie.
Swoją drogą na początku związku również warto być uważnym na ten mechanizm, jeśli ktoś Ciebie uważa za tak wyjątkowego człowieka i niezwykłego, warto uważać.
Nie chodzi o to, aby nie przyjmować komplementów, jednak kiedy czujemy, że są przesadzone, albo tak wyjątkowe i niezwykłe, to pamiętaj, że blisko idealizacji leży dewaluacja. A sama idealizacja też jest związana z wyobrażeniem tej osoby na Twój temat, czy też Twoim wyobrażeniem na temat drugiej osoby. A więc nie ma wiele wspólnego z realnością.
Kiedy jesteśmy głodni i spragnieni takiego zauważenia i miłości, jesteśmy łatwym obiektem do nadużyć, wykorzystania, bo druga osoba czuje, co potrzebujemy usłyszeć.
„To nie miało aż takiego znaczenia” – minimalizowanie problemów
Gabrysia od zawsze miała tendencję do zamiatania problemów pod dywan. W jej domu rodzice się kłócili i obiecała sobie, że u niej nigdy tak nie będzie. Bała się kłótni i awantur, pragnęła normalnego domu. Jednak w pewnym momencie poczuła, że ilość rzeczy, które umniejszała, jest tak wielka, że ją przytłacza. Nie mogła uwierzyć, że mogłaby tyle ważnych spraw pomijać. Stwierdziła, że przemyśli to wszystko i odsunęła to w czasie.
Po kilku dniach wróciła myślami do tego, co wtedy myślała i stwierdziła, że musiała być chyba w jakimś innym stanie świadomości. Stwierdziła, że przecież nie ignoruje problemów, nie jest tak, że ich nie widzi, dostrzega je. Uważa jednak, że nie są one aż tak wielkie i przecież ludzie mają większe problemy, więc nie powinna się tak czepiać wszystkiego.
W strategii, którą wykorzystuje Gabrysia, przede wszystkim nacisk położony jest na minimalizowanie problemów.
Lepiej może też obrazować tę trudność przykład Marcina, który wielokrotnie kłócił się z żoną. Jego partnerka intensywnie wybuchała, zdarzało jej się go popychać, czasem kopnąć. Nigdy jej nie oddawał Nie czuł też, że w tej sytuacji może się jakoś obronić.
Pewnego razu jego żona bardzo się zdenerwowała, uderzyła do w twarz. Zareagował krzykiem i powiedział, że ma się to nigdy nie powtórzyć.
Dziś Marcin twierdzi, że raczej to się już nie zdarza i że przecież nawet jak czasami go uderzy, to jednak jego partnerka jest dobrym człowiekiem. Nie ważne, że ona nie chce już z nim być, on nadal uważa, że w ich związku było dobrze, więc chciałby ją odzyskać. Uważał, że prawdziwa miłość da radę ze wszystkim i rozwód nie jest żadnym rozwiązaniem.
Twierdzi, że skoro kiedyś coś ich połączyło, to można to odbudować, jeśli oboje się postarają. Przecież jego żona jest dobrym człowiekiem. Czasem jej się bał, ale wierzył, że ona wreszcie zacznie nad tym panować, by nie wybuchać.
„Możemy zostać przyjaciółmi” – lepsze to niż nic
Strata może boleć tak bardzo, że nie wyobrażamy sobie całkowicie utracić relacji z drugą osobą. Mamy ku temu wiele powodów. Jednym z takich mechanizmów jest wymazywanie tego, co trudne. Próbujemy przekształcić relację w przyjaźń, nie patrząc na to, co wcześniej w tej relacji się działo. Wszystko przez to, że nie wiem, jak pogodzić się z rozstaniem.
Czasem bywa tak, że ludzie czują do siebie intensywne uczucia, jednak kiedy są ze sobą razem, trud dogadania się jest bardzo duży. Trudno jest nam się pożegnać ze sobą i zrezygnować z tego, co było dobre. W związku z tym próbujemy utrzymać relacje na innych warunkach. Uważamy, że jako partner/ka ktoś był bardzo kiepski i było trudno, ale jako przyjaciel/przyjaciółka sprawdza się świetnie.
I dla jasności, są takie pary i jest to możliwe, choć raczej w rzadszych niż częstszych sytuacjach. Natomiast w większości sytuacji przyjaźń też ma służyć do tego, by się nie pożegnać.
Nie zwracamy już uwagi, że jeszcze kilka dni temu nie mogliśmy z kimś wytrzymać, a dzisiaj uważamy, że tylko tej osobie możemy się zwierzać, tęsknimy za nią i tylko ona nas świetnie zrozumie. Jak to możliwe, że po epizodzie zranień i zawodów, jesteśmy w stanie przejść bez żadnej urazy do relacji, która bez żadnych naruszeń i emocjonalnych trudności jest tak wyjątkowa w aspekcie przyjaźni?
Nie łudźmy się, to nie jest bez wpływu. Mechanizm zaprzeczania i idealizacji działa tu intensywnie.
Wiele osób w ten sposób próbuje podtrzymać relacje, aby nie stracić całkowicie kontaktu. To jest ich strategia na poradzenie sobie z rozstaniem. Jednak nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że uczucie, które nadal czują do tego człowieka, nie znika, coś trzeba będzie w tej sytuacji z nim zrobić. Ukryć? Zaprzeczyć? Kontrolować, by druga osoba się z nikim nie związała? Zachęcać do powrotu i nieustannie powtarzać krąg powrotów i rozstań? Nie przepracowane rozstania obracają się przeciwko nam, wcześniej czy później.
Obok idealizacji mieszka dewaluacja
Efektem idealizacji jest bardzo często dewaluacja. Mówi się nawet, że im silniejsza idealizacja, tym silniejsza dewaluacja. Uczucia zmieniają się wtedy błyskawicznie. Czasem ten wybuch jest tak wielki, że z miłości nic nie zostaje, a paliwem napędowym jest wściekłość i nienawiść. Rozczarowanie ma moc wyzwolenia nas z trudnych miłości. Jednak jeśli długo zaprzeczaliśmy krzywdzie, idealizowaliśmy drugą osobę, siła uczuć może obrać inny kierunek. Czasem ta złość może przestraszyć i nas samych.
- Kiedy dotrze do nas, że druga osoba nas nie kocha…
- Gdy zdamy sobie sprawę, że ktoś ma kogoś innego…
- Kiedy zobaczymy realnie krzywdę, która dzieje się od dawna…
- Gdy dopuścimy do siebie informację, że ktoś prowadzi podwójne życie, albo nas zdradza…
- Gdy zorientujemy się, że on/a nas już nie pragnie…
Urażenie i ból mogą być w nas tak wielkie, że czujemy się oszukani. Mimo że wiele z tych rzeczy gdzieś tam widzieliśmy jednym okiem, ale jednak podejmowaliśmy spory wysiłek, aby na to nie spoglądać.
To trochę tak, jakby czar prysł, jakby wszystko się rozmyło. A siła tego, co runęło, przygniata nas maksymalnie.
Gdy po rozstaniu wszystko traci sens
Bardzo często po rozstaniu mamy poczucie, że nic nie ma sensu, że wszystko, co ważne i radosne, utraciliśmy. Nie wierzymy w to, że nadejdzie lepszy czas.
Prawda jednak jest taka, że utrata jest wpisana w nasze życie i boli zawsze. Boli tym bardziej, im tracimy coś ważniejszego i cennego dla nas. Im bardziej tracimy to bezpowrotnie.
Biorąc pod uwagę fakt, że w toku życia niewiele mamy momentów, miejsc i relacji, w których możemy uczyć się bezradności, przeżywania smutku i zranienia, walczymy z tym, by się tych uczuć pozbyć. Jednak one są wpisane w życie. Od samego początku, już gdy się rodzimy, coś tracimy, coś się zmienia.
Mamy prawo przeżywać silne emocje i mamy prawo czuć beznadzieję, bezradność, osamotnienie, pogubienie i wiele innych trudnych emocji. Mamy prawo nie wiem wiedzieć, jak pogodzić się z rozstaniem. To naturalne reakcje. One nas nie zabiją.
Kiedy się nasilają i czujemy, że nas obezwładniają, warto sięgnąć po pomoc.
Jednak bardzo ważne jest też, aby trudne wydarzenia mogły przypominać o tym, co naprawdę jest dla nas ważne, co dla nas się liczy. Mogą dotykać tych aspektów naszego serca, które było dawno zapomniane.
Jak pogodzić się z rozstaniem?
Nie ważne, jak wielkie jest Twoje zranienie. Nie ma też znaczenia, jak dużo czasu minęło od rozstania. Jeśli tu jesteś i porusza Cię to, co piszę… może to moment, aby opatrzyć starą ranę. Bez względu na to, czy jest świeża, czy już od lat zmieniasz na automacie bandaże, udając, że jej nie ma. Wiem, jak Ci pomóc.
Gdzie mam wysłać pierwszy mail ze wsparciem?
Bibliografia:
Harris „Zderzenie z rzeczywistością”
Viorst „Małżeństwo dla zaawansowanych”
Howatt „Pułapki samotności”
Riso „Jak mądrze kochać”
0 komentarzy