Budując wspólną relację i chcąc by była ona trwała trzeba zbudować ją na solidnych fundamentach i od nich zacząć. Kiedy poznajemy się na początku związku jesteśmy siebie bardzo ciekawi, interesuje nas niemal wszystko, co dotyczy drugiej połowy. Ciekawość jest tak duża, że pytamy o wiele różnych aspektów, czy wręcz szczegółów z życia, w którym wcześniej nie uczestniczyliśmy, nie zawsze zastanawiając się, jak na nas to wpłynie. Mówi się też o tym, że szczerość i prawda ponad wszystko, że tylko one są gwarantem szczęśliwej relacji. Jednak, czy aby na pewno? Mam nadzieję wyjaśnić to w tym artykule.
„Powiedz mi, jak było wtedy”
Wyobraźmy sobie taką sytuację, kiedy dwoje ludzi zaczyna dzielić się szczegółami ze swoich wcześniejszych relacji. Ciekawość jest tak wielka, że czujemy, jakbyśmy tą wcześniejszą drugą połówkę znali bardzo dobrze, choć wcale nie musieliśmy jej nigdy widzieć. Dowiadujemy się
- Jak lubili spędzać czas
- Co jemu się w niej podobało
- Dlaczego ona była nim taka zafascynowana
I gdyby na tym te informacje się skończyły to można powiedzieć, że wszystko wydaje się być niezagrażające. Jednak okazuje się, że nie potrafimy powstrzymać swojej ciekawości i zaczynamy szukać więcej informacji. Po co? Najczęściej dlatego, że chcemy się porównywać, znaleźć coś, w czym będziemy czuć się lepsi, coś, co będziemy mogli zrobić inaczej, lepiej, by zaimponować nasze drugiej połowie.
Drzwi, których nie da się już zamknąć…
Dopytujemy więc o pikantne szczegóły miłosne, sprawy łóżkowe, a nasza fantazja niesamowicie szaleje. Jesteśmy w stanie wyobrazić sobie naszą drugą połówkę z byłym partnerem, czy też partnerką. Ostatecznie okazuje się, że wiemy:
- Gdzie uprawiali seks
- W jaki sposób uprawiali seks
- Jak eksperymentowali w łóżku
- Jaki był poziom satysfakcji i co ona lubiła robić jemu, a co on lubił robić jej
To nie dzieje się tylko na początku związku, to dzieje się także wtedy, gdy w relacji dochodzi do zdrady i para chcąc pracować nad swoją relacją postanawia ujawnić wszystkie kawałki, by poczuć ulgę, albo by przestać wyobrażać sobie co tam się działo. Mamy wtedy taki pomysł na to, że jak wszystkiego się dowiemy, to nasza ciekawość zostanie zaspokojona, a fantazje i wyobrażenia przestaną szaleć. Czasem w gabinecie na pytanie, a dlaczego pan pytał o te wszystkie szczegóły żonę? Słyszę „bo chciałem przestać się domyślać, jak było”.
W efekcie opowiadanie o podbojach łóżkowych i o relacjach z naszymi „byłymi” w pikantnych szczegółach nie służy niczemu.
Szczegóły do przesady…
Przykłady nie muszą być tak drastyczne, bo znam pary, które oczekują takiej szczerości od siebie, choć nie mają trudnych doświadczeń za sobą, jednak zazdrość, która towarzyszy w związku, chęć kontroli sprawia, że jeden z partnerów wypytuje o wszystko tego drugiego.
gdzie był,
- co robił
- Kto napisał
- Co mówiła mama
- Dlaczego tak długo wraca z pracy
Na tym powstają różnego rodzaju komunikaty:
- „ty nigdy nie chcesz mi nic powiedzieć, co Twoja mama mówi”
- „jeśli nic się nie dzieje, to dlaczego nie chce mi pokazać telefonu”
- „skoro jesteśmy razem, to nie możemy mieć przed sobą tajemnic”
- „ja Tobie zawsze o wszystkim mówię, a ty mi nie”
Na tym powstają uczucia frustracji, napięcia, bo nikt nie chce być w ten sposób kontrolowany. I osoba, która nie ma nic do ukrycia czuje poczucie winy, czasem zażenowanie, może na początku nawet opowiada o tych wszystkich sprawach, ale z czasem okazuje się, że druga strona chce tego więcej i więcej…
Czasem jest tak, że ktoś się na to godzi i pokornie odpowiada na te wszystkie pytania, jednak w środku czuje mnóstwo złości, której nie wyraża. I chodzi z tą złością przez latach, aż nagle, jak już nazbiera się wiele dodatkowych innych spraw, ta też okazuje się być bardzo znacząca i niszcząca związek.
Co z tym zrobić?
W codziennych nie kryzysowych sytuacjach sprawdzać, czy jak zaspokoję swoją ciekawość, to nam to posłuży ,czy zaszkodzi. Każda z osób musi mieć swoją przestrzeń, czas dla siebie. Nikt nie lubi być, jak na smyczy. Poza tym nutka niepewności w relacji to jest to, co odpowiada za rozniecanie ognia namiętności. Oczywiście to nie jest tak, że jak niepewność i za nią chęć zaspokojenia ciekawości przychodzi, to jak sobie powiemy „ok, to napięcie, które przeżywam rozpali nam ogień”. To się tak nie dzieje, to przychodzi z czasem. I akurat o napięciu, które się pojawia należy rozmawiać, bo czym innym jest mówienie
„Wiesz trudno mi jest wytrzymać tą niewiedzę i mam ochotę Cię pytać o różne rzeczy, ale wiem, że nam to nie pomoże. Jednak mam potrzebę pobyć z Tobą, bo mi trudno”
To komunikat, który jest przykładowy i każdy może znaleźć swój, ale chodzi o to, aby rozmawiać o napięciu, czy uczuciach, które się pojawiają, a nie ślepo zaspokajać swoją ciekawość, która może w efekcie być bardzo niszcząca dla relacji.
Kilka dodatkowych kroków
Po pierwsze nie słuchać, jeśli więc jeszcze do tego nie doszło, jeśli budujecie relację, albo ratujecie ją po jakiś kryzysach związanych ze zdradą… nie słuchać, nie pytać i nie opowiadać. Nie chodzi o to, żeby tego nie robić wcale. Nie popadałabym w skrajności. Jednak ważne jest wiedzieć i na świadomym poziomie rozeznać w sobie po co to robimy. Może jest moment, w którym można się zatrzymać, może jest moment, w którym nie trzeba pytać o więcej ,a może jest moment, w którym ten, co pyta nie ustępuje w swej ciekawości i może tym momentem jest właśnie ochrona drugiej strony „nie powiem Ci, bo Ci to nie będzie służyć”.
Czasem zwłaszcza po zdradzie ludzie chcą opowiedzieć takie rzeczy mimo wszystko, bo sami mają ulge, a czasem dlatego, że „przyjemność” im sprawia patrzenia na to, jak ta druga strona to przeżywa. Pod tą przyjemnością rozumiem złość na drugą połówkę, która jest trochę taka obrócona. Ale w psychologii wiele rzeczy jest powywracanych, więc nie powinno to nikogo dziwić. I to też jest aspekt do rozeznania. Ale zakładając, że człowiek, który zdradził chce odbudować ten związek i jest dość świadomy może właśnie odmówić wszystkich szczegółów. Nie przejdzie to pewnie gładko, bo i te historie znam z gabinetu, gdzie bywa to powodem nawet zgłoszenia. Jednak w efekcie kłócą się o kontrolę i to, że nie można mieć do siebie pełnego dostępu, a nie zmagają się z wyobrażeniami, których potem nie da się wymazać. Jednocześnie najczęściej jest to czubek góry lodowej tego, co przyczyniło się do kryzysu np. nadmierna kontrola, albo zlanie się partnerów.
A kiedy już wiemy za dużo…
Kto mnie czyta ten już wie, że jednej jasnej odpowiedzi nie dostanie. Dostanie natomiast to, co zaprasza do refleksji i pogłębiania własnej świadomości. A więc zacznijmy…
Pomijając te wszystkie sytuacje, kiedy ktoś pyta i odpowiada z ciekawości i nie ma w tym nic głębszego to są jeszcze inne warianty. Na dobrą sprawę, gdyby mocno się uprzeć to jak mocno pogrzebiemy w naszym wnętrzu to znajdziemy to o co nam chodzi.
Zaczęłabym od zastanowienia się nad sobą
- po co mi taka wiedza
- dlaczego to robię, dlaczego nie byłem/ byłam w stanie powstrzymać się od tych pytań
- co poza ciekawością te odpowiedzi karmiły
Zapewniam, że jak tam zajrzymy to odkryjemy całe bogactwo, które jednocześnie jest drogowskazem do tego, aby się tym zająć. Czasem odkryjemy tam niskie poczucie własnej wartości, czasem chęć dominacji, czasem chęć kontroli nad wszystkim, czasem strach przed odrzuceniem, a czasem brak wiary w to, że bez porównywania się z kimkolwiek mogę być wystarczającym człowiekiem.
I czasem ten jeden krok tutaj wystarczy i okaże się, że odkryjemy w nim tyle, że nie trzeba szukać dalej. Ale jeśli ktoś chce, a zwłaszcza jak słyszał takie ochy, achy i cuda świata, to może warto się nad nimi pochylić i zastanowić, bo może okaże się, że to nie my pytaliśmy, ale trudno nam było odmówić i powiedzieć „stop, nie chcę tego wiedzieć, nie opowiadaj mi”. A może nawet to magiczne zdanie padło, ale jakoś tak tej drugiej stronie powiedziało się kilka zdań za dużo, to warto zastanowić się dokładnie nad tym samym tylko w kontekście drugiej połowy
- po co był w mojej drugiej połówce taka potrzeba, by podzielić się tymi informacjami
- dlaczego to robię, dlaczego nie byłem/ byłam w stanie powstrzymać się od tych informacji
- co poza ciekawością te informacje karmiły w drugiej połówce
I tutaj podobnie, jak poprzednio odpowiedzi mogą być równie podobne. Bo ktoś czuł się mało wartościowy, bo ktoś bał się odrzucenia, zranienia, bo miał potrzebę pokazać się w lepszym świetle, bo tak mu zależało, że to był jedyny sposób na to, aby pokazać, jak mu zależy. Ale też mogą to być mniej przyjemne rzeczy, które są związane z potrzebą poniżania, dominacji, bycia podziwianym itd.
Po tym wszystkim zostaje jeszcze taki aspekt pewnego rodzaju męczarni, którą dzielą się pacjenci przychodzący z tym partnerem – nazwałabym to dotknięciem jakiejś swojej masochistycznej części i skonfrontowanie się z tym, że jak już nie możemy tego wymazać, to przychodzi zmierzyć się z wszystkimi uczuciami, które w związku z tym mamy. Często to trudny i długi proces.
Na końcu tego wszystkiego, jak już poodkrywamy różne rzeczy o sobie oczywiście najważniejsza jest komunikacja i szczera rozmowa. Tak więc są takie sytuacje, kiedy ta szczerość bardzo się opłaca i takie, kiedy nie warto. A jeśli ktoś chciałby poćwiczyć, jak w szacunku rozmawiać ze sobą i komunikować trudne rzeczy zachęcam do pobranie ebooka „Sztuka rozmowy z partnerem”, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście lub do kursu, który kompleksowo zajmuje się komunikacją w związku.
0 komentarzy